Praca w domu dziecka nie jest tak naprawdę dla osób o słabych nerwach. Nadal zastanawiam się, jak ogólnie się tam dostałam.
Płaczę nad każdą historią nowego dziecka, które przychodzi do nas prawie codziennie. Mój mąż martwi się o mnie, nie możesz znieść takiego stresu. Jednak dzieci — nie mogę się bez nich obejść.
Każda historia jest wyjątkowa i niepodobna do żadnej innej. Szczególnie pamiętam tę.
Tego wieczoru otrzymaliśmy telefon ze szpitala i powiedziano nam, że chłopiec, który miał 1 rok, zostanie przywieziony, jego rodzice mieli wypadek samochodowy i zginęli. Nie ma bliskich krewnych, więc mamy się go spodziewać w naszej placówne.
Nie przyzwyczajaj się do nas...
Chłopca przyprowadził policjant. Mały Dima miał takie okrągłe oczy, pełne zmieszania i strachu. Widziałam, jak się czuł. Nie płakał. W ogóle nie płakał. Jednak było jasne, że był w szoku.
Wzięłam go w ramiona, moje serce waliło tak głośno, że wydawało mi się, że słyszę to nie tylko ja, ale wszyscy wokół. - Nie bój się — szepnęłam do niego. Spojrzał na mnie, jego oczy natychmiast wypełniły się przezroczystymi łzami, a kiedy zamrugał, łzy jak paciorki spłynęły po jego policzkach.
Jednak nadal nie płakał, łzy cicho spływały po dziecięcych policzkach, jego usta drżały, ale milczał. Myślę, że dziecko nie rozumiało, co się dzieje i gdzie jest mama i tata.
Nie wiem dlaczego, ale tej nocy zabrałam go spać ze mną w pokoju. Chciałam, przeczytać bajkę, trochę się uspokoił. Chłopiec zasnął, palce drżały mu raz po raz we śnie, a jego serce wciąż biło tak szybko, że ten stan udzielił się mnie.
Starałam się zwrócić szczególną uwagę na Dimę, było jasne, że przeżywa coś więcej, niż inne dzieci.
"Zostaw go w spokoju!" Nie ma potrzeby rozgrzewki. Nadal musi żyć sam. - powiedziała surowo stara niania.
I nie mogłam. Nie słuchałam jej i jeśli to możliwe, grałam z Dimą trochę więcej niż z innymi. A potem… potem zostałam zwolniona z tego domu dziecka. Powiedzieli, że nie nadaję się do pracy. Czy możesz sobie wyobrazić? Dzieci nie powinny się przywiązywać, ani być traktowane w specjalny sposób. Prawdopodobnie tego nie zrozumiem.
Nawiasem mówiąc, wróciłam do Dimy… ale nie jako niania. Adoptowałam go. Nie chciałam go zostawiać w tym zimnym królestwie. Tak, znalazłam mojego syna. Nie sądzę, by było czymś wyjątkowym dać dziecku możliwość poczucia się, że ma rodzinę — czy to coś więcej niż naturalne?
Zrobiłam wszystko, co mogłam. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, zdałam sobie sprawę, że nie mogę się z nim rozstać. Co to jest? Nie wiem. Prawdopodobnie instynkt i przeznaczenie.