Mieszkanka Gliwic pani Irena, stanęła przed nie lada zadaniem. Gdy jej niepełnosprawny mąż po amputacji nogi doznał udaru mózgu, postanowiła natychmiast działać, by zabezpieczyć wszelkie sprawy prawne męża, który w obecnym stanie nie mógł by się podpisać, udać się osobiście do jakiejkolwiek placówki celem załatwienia spraw, czy choćby potwierdzić odbiór listu poleconego, nie mówiąc już o osobistej wizycie na poczcie.
Listonosz orzecznikiem o niepełnosprawności
W tym celu zdecydowała, że odpowiednio i zgodnie z prawem sporządzone pełnomocnictwo notarialne udzielone jej przez męża, ułatwi jej w przyszłości wszelkie działania dotyczące jego leczenia, zabezpieczenia finansowego, czy odbioru w jego imieniu przesyłek pocztowych.
Wspólnie z synem, zadbała o możliwie jak największy komfort pana Wiesława. Gdy wrócił ze szpitala, czekał na niego przystosowany do obecnego stanu zdrowia pokój, który już wcześniej przeszedł modernizację po amputacji nogi.
Pozostał problem, którego rozwiązanie stało się priorytetem. Praworęczny pan Wiesław ma niesprawną prawą dłoń. Choć wie, jak się podpisać, choć pamięta, ręka nie chce się podpisać...usta nie chcą mówić mimo, że pan Wiesław dobrze wie, co chce powiedzieć. Bardzo go ta sytuacja frustruje.
Na szczęście ludzie, którzy spędzili ze sobą większość swojego życia, potrafią się ze sobą porozumiewać, mimo trudności z działaniem narządu mowy, ale to nie uspokaja pani Ireny.
Postanowiła umówić się z notariuszem, by przyszedł i sporządził stosowne pełnomocnictwo do reprezentowania go w każdej sprawie dotyczącej jego zdrowia, zabezpieczenia finansowego, czy prawnego, którego pan Wiesłam miałby udzielić żonie. Dokument miał także zawierać zapis o prawie do odbioru przesyłek pocztowych w imieniu jednonogiego męża po udarze. Zanim jednak ściągnęła do męża notariusza, postanowiła dla świętego spokoju udać się na pocztę, by dowiedzieć się jak przebiegałoby odbieranie poczty w takiej sytuacji.
Według relacji pani Ireny, pani w okienku z arogancją odburknęła, że pełnomocnictwo sporządzone notarialnie nie upoważnia jej do odbioru przesyłek w imieniu męża. Powinna natomiast wypełnić stosowny druk pocztowy i złożyć w odpowiednim oddziale pocztowym.
Zdziwiła się wyższością wewnętrznej procedury pocztowej nad dokumentem notarialnym, który upoważnia ją nawet do kupna domu w imieniu męża (po spełnieniu odpowiednich warunków), podczas gdy nic nie znaczy w obliczu odebrania poczty, niebędącej pismem sądowym! Poprosiła zatem o ów wymagany pocztowy formularz, aby go wypełnić, złożyć i móc spokojnie wrócić do męża, który w tym właśnie momencie pozostawał bez jej opieki i nadzoru.
Ale ja pani nie mogę wydać tego formularza, bo to nie jest pani oddział. Niech pani idzie po formularz do swojego oddziału...
Schorowana, obolała, zmęczona i zirytowana całą sytuacją pani Irena, przy wsparciu obecnych tam innych oburzonych sytuacją klientów, weszła w pierwsze "lustrzane" drzwi, jakie były w jej pobliżu.
Za owymi drzwiami znajdował się między innymi mężczyzna, przypuszczalnie przysłuchujący się całej sytuacji przełożony, który oznajmił, że procedura wewnętrzna poczty wygląda tak, że (już w drodze wyjątku, mimo wszystko dadzą pani Irenie formularz) wypełniony dokument składa się w swoim oddziale pocztowym, z którego listonosz uda się pod adres niepełnosprawnego pana, by ocenić czy jest on niepełnosprawny i czy nie jest w stanie samodzielnie udać się na pocztę i osobiście się podpisać.
Oburzenie najbliższych pana Wiesława jest oczywiste i w pełni zrozumiałe, gdyż od tego typu procedur jest nikt inny, jak osoba z wykształceniem medycznym, posiadająca uprawnienia do tego typu czynności.
Ponad to, jest to sytuacja poniżająca dla pana Wiesława, który doskonale wie, co się wokół niego dzieje, a jedyna przeszkoda, jaka stoi na drodze do wyrażenia, co o tym myśli, jest niedziałający narząd mowy i niesprawna prawa ręka.
Co o tym myślicie?
O tym pisaliśmy: Przejmująco smutna historia Magdy Gessler, o której możesz nie wiedzieć. Gwiazda opowiedziała o swoich przeżyciach