Hollywoodzki gwiazdor Gary Sinise ufundował tysiącom dzieci niezapomniane wakacje. Aktor założył własną fundację The Gary Sinise Foundation, która pokrywa koszt wakacji w Disneylandzie dzieciom osieroconym przez żołnierzy poległych na służbie.
Wojsko jest szczególnie bliskie temu hollywoodzkiemu aktorowi. W swojej karierze zawodowej wcielał się m.in. w niezapomnianą postać porucznika Dana Taylora w filmie „Forrest Gump” z 1993 roku. Warto również odnotować, że w 2013 roku Gary’emu Sinise’owi przyznano tytuł honorowego Marine.
Aktor postanowił wykorzystać swoją sławę w dobrym celu. Już od wielu lat angażuje się w działania charytatywne. Swoją przygodę z dobroczynnością rozpoczął w 2007 roku, gdy zaangażował się w projekt Snowball Express.
Mężczyzna zobaczył wtedy nagranie, które poruszyło jego serce. Postanowił, że sam zaśpiewa dla podopiecznych fundacji wraz ze swoim zespołem. Kilka lat później założył własną fundację, która jest teraz częścią Snowball Express.
Jego fundacja pomaga rodzinom żołnierzy, którzy polegli na służbie. Każdego roku w grudniu instytucja organizuje dla osieroconych dzieci wycieczkę do Disneylandu, dzięki której chociaż na kilka dni zapominają o żałobie.
W tym roku Gary’emu Sinise’owi udało się przygotować wyjazd aż dla 1750 dzieci, które straciły bliską osobę na służbie. Wycieczka będzie trwała 5 dni i ma być dla dzieci odskocznią od codzienności.
W trakcie takiego wyjazdu dzieci mogą także poznawać rówieśników w podobnej sytuacji. W ten sposób wzajemnie będą zapewniać sobie wsparcie.
Gary Sinise co roku bierze czynny udział w tego typu wyjazdach. Niedawno gwiazdor Hollywood opublikował zdjęcia z samolotu, którym wraz z grupą wylatywał na wypoczynek.
Na portalu "Życie" dowiesz się także... KATARZYNA ZIELIŃSKA POKAZAŁA UROCZE, ŚWIĄTECZNE ZDJĘCIAMI Z RODZICAMI. DO KOGO Z NICH JEST PODOBNA
Portal "Życie" informował również o... KRZYSZTOF IBISZ URATOWAŁ ŻYCIE MAŁEMU DZIECKU. "DO KOŃCA ŻYCIA BĘDĘ MU ZA TO WDZIĘCZNA"
Warto sobie przypomnieć... MATKA NIE MA KONTAKTU Z SYNEM, UPROWADZILI GO DZIADKOWIE. JAK DO TEGO DOSZŁO