Macocha szybko zaszła w ciążę i urodziła ojcu syna. Zostałam darmową nianią, kucharką i sprzątaczką w jednym.
W rodzinie zwracali się do mnie tylko „Ej, ty”. W nieskończoność chodziłam w ubraniach, które były na mnie za małe, a oni co drugi dzień kupowali nowe zabawki dla mojego brata. Kiedy podrósł, odebrano mi przestrzeń osobistą i przeniesiono mnie do przedpokoju, a bratu wyznaczono mój pokój.
Moje dzieciństwo było koszmarem. Nie mam za co być wdzięczna, poza jedną sprawą...
Chyba jedyne, za co jestem wdzięczna ojcu, to to, że natychmiast powstrzymał wszelkie próby macochy, by podnosić na mnie rękę. Tymczasem nikt nie zabraniał psychicznego upokarzania. Każdego dnia słyszałam, że jestem okropna, nikt nigdy mnie nie zechce, że jestem głupia, nie zdobędę wykształcenia i będę pracować jako sprzątaczka.
Macocha codziennie mi powtarzała, że w tym domu jestem tolerowana tylko do osiemnastego roku życia, a w moje 18. urodziny wyrzuci mnie na ulicę.
Całe wakacje spędziłam z babcią. Ona też uważała mnie za „czarną owcę” ich rodziny. Przeklinała dzień, w którym jej syn poślubił moją matkę, i cieszyła się, że matki już nie ma. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego po prostu nie oddali mnie do jakiejś sprofilowanej instytucji dla dzieci, takiej jak sierociniec.
Sześć miesięcy przed swoimi 18. urodzinami podsłuchałam rozmowę ojca z macochą i wszystko stało się dla mnie jasne. Macocha stwierdziła, że nigdy się nie zgodzę, a ojciec zapewnił ją, że namówi mnie, żebym mu przekazała mieszkanie i nie miała powodu do zmartwień.
Jednak mylił się. Macocha miała powody do niepokoju. Nie obrażało mnie już ich czepianie się i to, jak dokuczał mi mój brat. Jeśli wcześniej bałam się swojej dorosłości, teraz nie mogłam się jej doczekać. Na moje urodziny zebrali się wszyscy zainteresowani: ojciec i macocha, babcia i rodzice macochy.
Po mojej pierwszej herbacie i ciastku od ośmiu lat kazano mi się przygotować. Moje pytanie brzmi: gdzie? Babcia odpowiedziała:
„Dzisiaj stałaś się całkiem dorosła. Od teraz odpowiadasz za własne czyny. Również dziś jest dzień, w którym dziękujesz swojej rodzinie za wszystko, co dla ciebie zrobili. Teraz ty i twój tata pójdziecie do notariusza i oddasz mu swoje mieszkanie. Odziedziczyłaś je po matce, ale nie tak miało być. Obiecała napisać testament dla mojego syna i zapisała ci mieszkanie. Jednak teraz wykonasz swój obowiązek, przygotuj się.
Ich twarze były tak poważne, że ledwie mogłam powstrzymać śmiech.
- Tak, babciu. Podziękuję rodzinie za wszystko, co dla mnie zrobili. W ramach podziękowania nie wystawię ich dzisiaj na bruk, ale dam tydzień na wyniesienie się z mojego mieszkania.
Och, co za początek. Spadały na mnie żale za niewdzięczność, macocha lamentowała, że wychowała żmiję na własnej piersi, a ojciec uderzył mnie w twarz. Rodzice macochy zaczęli mówić, że ostrzegali ją przed niewdzięcznością cudzych dzieci.
Wyprowadzili się. Przeprowadzili się, by zamieszkać z babcią. Kilka dni później przyjechał mój ojciec. Dał mi kartkę, powiedział, że skoro nie oddam mieszkania, to muszę ten dług spłacić i wyszedł.
Rozwinęłam kartkę, na której sporządzono listę wydatków, jakie na mnie ponieśli i podsumowanie za cały okres. Gdy tylko zaczęłam dobrze zarabiać, utarłam im nosa, spłacając wszystko w ciągu tygodnia. Tyle było warte moje wychowanie...
Zerknij tutaj: Paweł Kukiz pogrążony w żałobie. Odeszła jedna z najbliższych mu osób
O tym się mówi: Jarosław Kaczyński przebywa w szpitalu. Wiadomo, z jakiego powodu tam trafił