Kiedy moja mama zachorowała, nie było wątpliwości, kto się nią zaopiekuje. Moja siostra, Kasia, mieszkała daleko, miała swoje życie, swoją rodzinę. A ja? Ja byłam na miejscu. Chodziłam z mamą do lekarzy, podawałam leki, siedziałam przy niej nocami, kiedy kaszel nie dawał jej spać. Nie narzekałam. Była moją mamą, a opieka nad nią wydawała się czymś naturalnym.
Kiedy mama zmarła, ból był nie do opisania. Straciłam nie tylko rodzica, ale i przyjaciela. Po pogrzebie zaczęły się jednak kwestie związane z jej majątkiem. Mama była właścicielką niewielkiego domu i działki, które stanowiły rodzinny skarb. Nigdy nie rozmawiałyśmy o pieniądzach czy spadkach – wierzyłam, że wszystko zostanie podzielone równo między mnie a Kasię.
Kilka tygodni po pogrzebie Kasia przyjechała do mnie. Wyglądała na zdenerwowaną, ale próbowała to ukryć. „Musimy porozmawiać” – zaczęła, siadając na kanapie. „Chodzi o testament mamy.”
Serce zabiło mi szybciej. „Co z nim?” – zapytałam, próbując ukryć niepokój.
„Mama przepisała wszystko na mnie” – powiedziała, unikając mojego spojrzenia. „Dom, działkę, wszystko.”
Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam. „Jak to na ciebie? Przecież to niemożliwe” – wykrztusiłam.
Kasia wyciągnęła z torebki kopię testamentu. Spojrzałam na dokument z niedowierzaniem. Wszystko było tam czarno na białym. Mama rzeczywiście przepisała cały majątek na Kasię. A dla mnie? W testamencie wspomniano jedynie o długach, które pozostawiła – niewielkiej pożyczce na remont domu, której nigdy nie spłaciła.
„To jakaś pomyłka” – powiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. „Przecież to ja się nią opiekowałam! To ja byłam przy niej każdego dnia. Dlaczego zostawiła wszystko tobie?”
Kasia westchnęła. „Nie wiem, co mama myślała. Może uznała, że ja bardziej tego potrzebuję, bo mam dzieci?”
„Potrzebujesz bardziej?” – wybuchłam, nie mogąc opanować gniewu. „A ja? Ja przez lata poświęcałam swoje życie, żeby się nią opiekować! Ty nawet nie byłaś na większości jej wizyt u lekarza!”
Kasia wzruszyła ramionami. „Nie zmienię tego, Ewa. Taki był jej wybór.”
Te słowa były jak nóż wbity w serce. Czy mama naprawdę tak mnie postrzegała? Czy uważała, że moje życie i moje poświęcenie nie były warte niczego?
Przez kolejne dni próbowałam znaleźć odpowiedź. Przeglądałam stare zdjęcia, listy, próbując zrozumieć, dlaczego mama podjęła taką decyzję. Ale jedyne, co czułam, to ból i gniew. Nie mogłam przestać myśleć o tym, jak wiele dla niej zrobiłam – i jak bardzo mnie zraniła.
Kiedy próbowałam rozmawiać o tym z Kasią, ona zamknęła się w swojej obronnej postawie. „To nie moja wina, że mama tak zdecydowała” – powtarzała. „Nie mogę nic na to poradzić.”
Czas mijał, ale rana, którą zostawiła ta sytuacja, nie chciała się zagoić. Dom, w którym spędziłam dzieciństwo, należał teraz do mojej siostry. Ja zostałam z długami, które musiałam spłacać z własnych oszczędności. Każda spłacona rata przypominała mi o niesprawiedliwości, która mnie spotkała.
Dziś, patrząc wstecz, wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego mama podjęła taką decyzję. Czy uważała, że Kasia bardziej na to zasługiwała? Czy popełniłam jakiś błąd, którego nie zauważyłam?
Nasze relacje z Kasią już nigdy nie były takie same. Czasem pisze do mnie, zaprasza na rodzinne spotkania, ale ja nie potrafię patrzeć na nią bez poczucia żalu. Straciłam nie tylko mamę, ale i siostrę, a wszystko przez dokument, który na zawsze zmienił nasze życie.
Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie jej wybaczyć. Bo choć mówi się, że rodzina jest najważniejsza, czasem to właśnie rodzina zadaje rany, które najtrudniej wyleczyć.
To też może cię zainteresować:
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: