Gdy ogłoszono możliwy związek między gąbczastą encefalopatią bydła, powszechnie nazywaną chorobą „szalonych krów”, a chorobą Creutzfeldta-Jakoba, śmiertelnym odpowiednikiem człowieka, w wielu zakątkach świata wybuchła prawdziwa panika.
Czy mamy zrezygnować ze spożywania mięsa, aby zmniejszyć potrzebę jego wytwarzania?
Obie te choroby są formami pasażowalnych encefalopatii gąbczastych, które atakują mózg i niszczą jego komórki nerwowe. Fakt, że choroba identyfikowana u krów od 1985 r. mogła zostać przeniesiona na ludzi poprzez jedzenie mięsa zarażonych zwierząt, wywołała kryzys w przemyśle mięsnym i kupujących.
Większość odpowiedzi na ten kryzys to szukanie antropocentrycznych rozwiązań antropocentrycznego problemu: to znaczy poprawa podaży mięsa, a nie badanie praktyki jedzenia mięsa.
Teraz jednak media obiegła informacja stanowczo odstraszająca od spożywania pewnych dań mięsnych, jak pasztety czy puszki mięsne, oraz podrobów w każdej postaci. Według informacji zawartych w Wirtualnej Polsce, do zakażenia niebezpieczną chorobą może dojść przez fakt, że mięso zakażonego wołu wykorzystywane jest w dalszej obróbce mechanicznego odzyskiwania do wytworzenia na przykład żelatyny, parówek lub farszu mięsnego do ulubionych pierogów.
Innymi słowy, zakażenie następuje drogą pokarmową poprzez spożywanie mięsa zwierzęcia, które jest zakażone, a mimo wszystko wykorzystane do produkcji pożywienia.
Należy przypomnieć jednak, że jedna z teorii przedstawiających nowy ład mający zapanować na świecie donosi, że zmianie ma ulec całkowicie przemysł produkcji żywności, która nie będzie już dostępna tak powszechnie dla wszystkich ludzi, jak do tej pory w większości krajów.
O tym się mówi: Zawiedzeni Anna i Piotr z 4 serii “Sanatorium miłości” skomentowali falę krytyki. Co powiedzieli