W środowy wieczór, 7 maja, 22-letni student prawa, Mieszko R., wszedł do budynku Auditorium Maximum i brutalnie zaatakował siekierą 53-letnią Małgorzatę D., portierkę, która zamykała obiekt. Kobieta zginęła na miejscu. Ranny został również 39-letni ochroniarz, który próbował jej pomóc – jego stan określany jest jako stabilny.

Śledczy nie mają wątpliwości: atak był zaplanowany. Choć ofiara była przypadkowa, miejsce – kampus uczelni – zostało wybrane nieprzypadkowo. Jak podkreśla prokurator Piotr Antoni Skiba, napastnik czuł się tam swobodnie, znał przestrzeń, przemieszczał się po niej z łatwością. Prokuratura postawiła Mieszkowi R. zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa oraz znieważenia zwłok.

Głos w sprawie zabrał także Krzysztof Jackowski – najsłynniejszy polski jasnowidz. Jego słowa wywołały poruszenie. – On miał pragnienie zabijania. To pragnienie w niego weszło. Wszedł w niego demon. On się do tego przygotował z premedytacją. To nie był impuls, to był świadomy wybór zła – mówił w rozmowie z „Super Expressem”.

Jackowski zwraca uwagę, że podobne przypadki nie są nowe. – To przypomina mi zbrodnie sprzed lat, kiedy student poćwiartował młodą kobietę. Tamten też był jakby opętany. Ja wierzę w demony. Zło czasem nie potrzebuje racjonalnego wyjaśnienia – podkreśla.

Wielu może odebrać te słowa jako metaforę, inni – jako duchową diagnozę. Niezależnie jednak od interpretacji, jedno jest pewne: tragedia na Uniwersytecie Warszawskim uruchomiła debatę o granicach psychicznej kondycji młodych ludzi, o ich izolacji, wewnętrznej ciemności, która czasem – niezauważona – przeradza się w koszmar.

Mieszko R. został aresztowany i przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Przed sądem stanie dopiero po przeprowadzeniu kompleksowych badań psychiatrycznych. Tymczasem społeczeństwo zadaje sobie pytania: czy tej tragedii można było zapobiec? I jak rozpoznać, że w kimś – być może tuż obok nas – rodzi się pragnienie śmierci?

W cieniu tych rozważań – smutek, żal i pytania bez odpowiedzi. A także dramat rodziny Małgorzaty D., która do pracy przyszła jak zawsze. Zmarła, bo stanęła na drodze zła, które nie powinno się wydarzyć.

To też może cię zainteresować: Prokuratura zabrała głos w sprawie nagłego odejścia Gabriela Seweryna. Czy doszło do błędu


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Justyna Steczkowska ma powody do zadowolenia. Tak eksperci ocenili jej występ