Ciągle biega i rozwiązuje jego problemy, wszędzie wtyka nos i często stawia swojego dorosłego syna w niezręcznej sytuacji. Matka martwi się o Stasia tak, jak ja nie martwię się o naszego trzyletniego syna.

Nie jestem matką-kukułką, kocham swoje dziecko, ale nie mogę go tak tłamsić troską. Z kolei moja teściowa wciąż jest gotowa wycierać dwumetrowe smarki swojego dziecka. Kiedy wyszłam za mąż, jego matka odwiedzała nas niemal codziennie. Każda jej wizyta przypominała bardziej przesłuchanie, a ona przesłuchiwała mnie z pasją. Co Stasiek dzisiaj jadł, czy wziął czyste skarpetki, a ty je wyprasowałaś, czy wziął ze sobą obiad, a ty dzwonisz, żeby mu przypomnieć o jedzeniu, dlaczego nie dopilnowałaś, żeby wziął parasol, i wszystko w tym samym sensie.

Na początku bawiły mnie zmartwienia mamy, myślałam, że po jakimś czasie odpuści i przestanie się tak zachowywać, ale nic z tego. Teściowa odwiedzała nas tak przez pół roku, przychodziła wieczorem, siedziała i patrzyła, jak gotuję obiad. Narzekała też, że mój mąż właśnie wrócił do domu z pracy i teraz musi siedzieć głodny i czekać, aż jedzenie się ugotuje.

Potem zaczęła przynosić ze sobą pojemnik z jedzeniem, aby jej syn nie umarł z głodu tuż pod drzwiami mieszkania.

- Czy możesz jakoś wpłynąć na swoją matkę? To nie wchodzi w rachubę! - Byłam oburzona, gdy zobaczyłam tę nową rundę schizofrenii u mojej teściowej. Ale mój mąż tylko spojrzał smutno w sufit i powiedział, że jeśli będzie się opierał, będzie jeszcze gorzej. Nie uwierzyłam mu, myśląc, że to wymówka. Nalegałam, by mąż powstrzymał matkę.

Teściowa szlochała, rozmazując makijaż na policzkach, prosząc syna o wybaczenie, głupia, która chciała jak najlepiej dla syna. Prawie czołgała się na kolanach i uderzała głową o podłogę, bo inaczej obraz skruszonej grzesznicy był niekompletny. Mój mąż patrzył na ten spektakl z zażenowaniem, pewnie nie po raz pierwszy. Dla mnie była to premiera. Miałam ochotę oklaskiwać talent matki mojego męża.

Kiedy matka mojego męża przesadziła, po prostu przypomniałam jej, gdzie jest wyjście z naszego mieszkania. Mój mąż robił kolacje wieczorami, ale nie miał entuzjazmu do zabierania lunchu do biura. Ustaliliśmy, że pójdzie do pobliskiej stołówki. Jedzenie jest tam dobre i czasami jadaliśmy tam lunch, gdy się spotykaliśmy.

Wydawało się to normalną sytuacją, ale moja teściowa była przerażona — jej cenny syn jadłby w jakiejś stołówce, gdy jego matka wciąż żyje? To było nie do przyjęcia! Zaczęła nalegać, aby mąż wstawał wcześniej, wpadał do niej przed pracą, jadł śniadanie i zabierał ze sobą drugie śniadanie.

Nie miał ochoty jechać rano przez miasto do swojej matki. Mama zbeształa go raz, potem drugi, a potem sama zaczęła do nas przyjeżdżać. Przychodziła o wpół do szóstej rano z miskami, pojemnikami i garnkami. Musiała nakarmić synka, który był bliski śmierci głodowej. Pewnie uznałabym to wszystko za zabawne, gdyby matka mojego męża nie obudziła mnie i mojego dziecka, które zasypiało dopiero nad ranem.

Musiałam postawić teściową przed faktem dokonanym, że jeśli jeszcze raz obudzi wnuka swoim wczesnym nieplanowanym przyjazdem, to nasz dom będzie dla niej zamknięty na zawsze. Ale teściowa znalazła wyjście — teraz czeka na Stasia w pracy. Rano przychodzi i czeka przy wejściu do budynku, aby przekazać paczkę z jedzeniem. To tak, jakbyśmy żyli w czasach głodu, a mój mąż nie byłby w stanie zjeść przyzwoitego posiłku.

Niedawno świętowaliśmy urodziny mojego syna, a moja teściowa była w odwiedzinach, podobnie jak kilku przyjaciół, którzy są rodzicami chrzestnymi mojego syna. Mąż rozmawiał z przyjacielem i wspomniał, że przyszedł nowy szef, który zawsze robił rzeczy źle, który buntował wszystkich i obiecał pozbawić ich premii za miesiąc. Teściowa nawet podskoczyła na tę informację.

Natychmiast zaczęła pytać, kim on jest i dlaczego został szefem. Następnie powiedziała, że takie podejście do pracowników jest oburzające. Zamierzała poskarżyć się dyrektorowi, aby mógł przywołać nowego szefa do porządku. Biedny Staś zakrztusił się kawą, a wszyscy wokół niego nie mogli ukryć uśmiechu. Mała, wojownicza staruszka chciała wstawić się za synem.

Teraz boję się nawet wyobrazić sobie, co moja teściowa może zrobić dla dobra swojego syna. Miłość matki to dobra rzecz, ale ta baba najwyraźniej ma pewne problemy.

Nie przegap: Ryszard Kotys i Kamila Sammler-Kotys budzili kontrowersje. Poszło o 26 lat różnicy wieku

Zerknij: Karol Nawrocki uderza w Rafała Trzaskowskiego. Niewiarygodne, w jaki sposób go nazwał