Choć od ogłoszenia zwycięstwa Karola Nawrockiego minęły już tygodnie, kraj wciąż żyje doniesieniami o możliwych nieprawidłowościach. Najnowsze informacje, które obiegły media, wskazują na kolejną komisję wyborczą, w której mogło dojść do błędnego przypisania głosów. Tym razem sprawą zajęła się prokuratura.

Zgodnie z najnowszym komunikatem Prokuratury Regionalnej w Katowicach, do śledczych wpłynęło oficjalne zawiadomienie dotyczące pracy Obwodowej Komisji Wyborczej nr 35 w Tychach. Dokumentacja przekazana prokuraturze wskazuje na rozbieżności między protokołem komisji a rzeczywistą liczbą głosów oddanych na kandydatów.

W protokole zliczania głosów widniało, że Karol Nawrocki uzyskał 581 głosów, a Rafał Trzaskowski – 347. Tymczasem po dokładnym sprawdzeniu kart do głosowania ustalono, że... było dokładnie odwrotnie. Nieprawidłowości zauważył i zgłosił Komisarz Wyborczy w Katowicach, a sprawa szybko trafiła do prokuratury.

To nie pierwsze tego typu zdarzenie. Wcześniej rozbieżności wykryto m.in. w Magnuszewie i Staszowie, gdzie również doszło do różnic między wynikami w protokołach a faktycznym liczeniem głosów. W jednym z przypadków, jak ustalił Sąd Najwyższy, głosy na jednego kandydata zostały błędnie przypisane drugiemu. Część z tych pomyłek zgłaszali... sami członkowie komisji po zakończeniu pracy.

W obliczu takich zdarzeń pojawia się pytanie: czy mamy do czynienia z błędami wynikającymi z niedopatrzenia, czy może z celowymi działaniami, mającymi na celu zmanipulowanie wyniku?

Prokuratura informuje, że dziewięciu członków komisji w Tychach zostało objętych postępowaniem w sprawie możliwego naruszenia prawa. Jak podkreślono w oficjalnym komunikacie, dokumentacja z tej komisji zostanie dołączona do większego śledztwa prowadzonego od 24 czerwca przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach.

– W celu poczynienia kompletnych i rzetelnych ustaleń materiały te zostaną dołączone do śledztwa (...), które ma na celu wyjaśnienie, czy doszło do przestępstwa fałszowania wyników wyborczych czy też do zaniedbań organizacyjnych – przekazano w oświadczeniu.

Wielka liczba protestów i rosnące napięcie społeczne

Sąd Najwyższy nadal analizuje ponad 50 tysięcy protestów wyborczych złożonych po drugiej turze. Choć część z nich została już rozpatrzona lub odrzucona z powodów formalnych, inne – jak pokazuje przykład Tychów – mogą prowadzić do ujawnienia poważnych uchybień.

Sędziowie SN już wcześniej ogłosili decyzję o ponownym przeliczeniu głosów w wybranych komisjach, co potwierdza skalę niepewności towarzyszącej tym wyborom. Choć większość ekspertów zgodnie przyznaje, że nieprawidłowości nie zmieniają globalnego wyniku głosowania, to ich liczba i charakter budzą pytania o transparentność i rzetelność całego procesu.

Decyzja o ważności wyborów ma zapaść 1 lipca podczas jawnego posiedzenia Sądu Najwyższego. Wtedy opinia publiczna pozna ostateczny werdykt w sprawie najbardziej kontrowersyjnych wyborów prezydenckich od lat.

Na razie jedno jest pewne: atmosfera niepokoju nie opadnie, dopóki nie zostaną rozwiane wszystkie wątpliwości – a każde nowe zgłoszenie uchybienia w komisji tylko ten stan podsyca.

To też może cię zainteresować: To będzie pierwszy projekt prezydenta Nawrockiego. Rząd już odpowiada

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Liczba protestów wyborczych nadal rośnie. Czy Polacy chcą ponownego przeliczenia głosów