Tomasz Jakubiak – charyzmatyczny szef kuchni, który z pasją opowiadał o jedzeniu i życiu – dziś sam toczy najtrudniejszą walkę. Tym razem nie o smak, ale o każdy oddech.
Zamiast na planie zdjęciowym, Tomasz Jakubiak leży w szpitalnym łóżku w Atenach, podpięty do maski tlenowej. Widzowie znali go jako silnego, pełnego energii mężczyznę – teraz jego wychudzone ciało i słaby głos łamią serca tysięcy osób, które śledzą jego losy. Mimo poważnego stanu zdrowia, kucharz nie rezygnuje z kontaktu z fanami. Ze szpitala nagrywa krótkie filmy i publikuje je na Instagramie. W jednym z najnowszych materiałów, łamiącym głosem i z trudem łapiąc powietrze, apeluje o pomoc.
Początkowo miał lecieć do Grecji na leczenie. Niestety, pogarszający się stan zdrowia i obecność wody w płucach zmusiły do zmiany planów. Zamiast samolotu – karetka. Transport do Aten kosztował aż 25 tysięcy złotych. Kwota zaporowa, jak na jednorazowy przejazd, ale konieczna, by ratować życie.
W obliczu ogromnych wydatków Tomasz Jakubiak po raz drugi założył zbiórkę pieniędzy. Efekt? W zaledwie trzy dni na jego konto trafiło ponad 780 tysięcy złotych od ponad 20 tysięcy darczyńców. Solidarność, jakiej doświadcza, porusza – choć wielu komentujących zwraca uwagę na gorzką stronę tej sytuacji.
„Żeby człowiek w tej trudnej sytuacji musiał sam szukać pieniędzy...” – piszą poruszeni internauci. W komentarzach pojawiają się głosy oburzenia, że osoby ciężko chore, zmagające się z nowotworami, są często pozostawione same sobie. Fani Jakubiaka nie tylko wpłacają pieniądze, ale też dzielą się własnymi historiami, wspierają słowem, modlitwą, nadzieją.
Wśród osób, które publicznie wsparły apel kucharza, znaleźli się m.in. Adrianna Biedrzyńska i Hanna Lis. Ta druga napisała wzruszające słowa:
„Tomek, walcz i jedź po zwycięstwo! A potem kolejna smaczna książka z inspiracjami z Twoich podróży! Trzymaj się Chłopie! Czekamy!”
Choć organizm odmawia posłuszeństwa, Jakubiak wciąż walczy na swój sposób. W nagraniu wspomina o swojej książce kulinarnej „Ugotuj mi Tato”, której sprzedaż pomaga mu finansować leczenie. Na stronie jego siostry zostało 400 egzemplarzy – cały dochód przeznaczony jest na jego terapię.
To nie tylko próba ratowania własnego życia, ale też przykład ogromnej determinacji. Gdy brakuje tchu, Tomasz Jakubiak nadal dzieli się sobą – i swoją pasją.
Zbiórka trwa na portalu Szczytny Cel. W chwili publikacji tego tekstu przekroczyła 782 tysiące złotych. Ale potrzeby są znacznie większe. Leczenie onkologiczne, szczególnie za granicą, to nie tylko koszty terapii, ale także transportu, opieki medycznej, zakwaterowania, badań, rehabilitacji.
„Nie poddaję się” – to jedno z ostatnich zdań, które wypowiedział w nagraniu.
Choć mówił je z trudem, w jego oczach nadal tli się nadzieja.
To też może cię zainteresować: Ukryte wady znaków zodiaku. Ta prawda może zaboleć
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Uwaga na przelew do małżonka. Jeden błąd może przyciągnąć uwagę fiskusa