Jednak pojawiają się osoby, które wciąż jej bronią i co gorsze, są to osoby publiczne, dlatego warto ciągle przypominać, jaka jest prawdziwa twarz Dagmary Kaźmierskiej, a w zasadzie Kaśki, bo tak mówiono na nią półświatku przestępczym.
Agencja Dagmary to zwykła rudera
Sama Kaźmierska po publikacjach Gońca wydała dość kuriozalne oświadczenie. W swojej książce Dagmara Kaźmierska pisała, że każda kobieta mogła dobrowolnie odejść, tymczasem dziennikarz opisał, jak jedna z kobiet musiała płacić haracz, żeby odejść. Po nagłośnieniu sprawy zgłosiła się do redakcji Gońca kobieta, która pracowała u Dagmary w agencji i opowiedziała o tym, jakie były tam warunki pracy.
Dzięki jej odwadze, dziennikarzom udało się też dotrzeć do kilku zdjęć zrobionych w środku tej agencji w czasach, gdy ona prosperowała. - Klub wyglądał, jak melina, nie miał nic wspólnego z tym splendorem i bogactwem, z jakim Kaźmierska chce być utożsamiana. Dla niej to dziewczyny mogłyby gzić się na karaluchach, byleby ona miała z tego pieniądze dla siebie — opisała ofiara Dagmary.
Same warunki mieszkaniowe czy warunki pracy to jest jedno, kobieta opowiada o tym, jak Kaźmierska zachowywała się w stosunku do swoich pracownic. Mówi o niej wprost, że to sadystka, która w jednej sekundzie potrafi zgładzić wszystko w zasięgu pola rażenia.
Jeśli ktoś jeszcze nie jest pewien czy u Dagmary w agencji można było odmówić zleceń albo odejść dobrowolnie z pracy, albo chociaż uciec z niej bez konsekwencji, to były jeszcze u Dagmary dwa argumenty do przekonywania nieposłusznych pracownic — kij bejsbolowy krótszy i kij bejsbolowy dłuższy po to, żeby każdemu dobrze leżał w ręce...
Zdjęcie zobacz TUTAJ
Co o tym sądzicie?
Nie przegap: Z życia wzięte. "To już koniec mojego małżeństwa": Zamieszkałam z teściową i teraz się rozwodzę
Zobacz: Z życia wzięte. "Babcia mojego męża okazała się kobietą bez serca": Pozbawiła wnuka spadku po matce