Wczoraj późnym wieczorem świat kina pogrążył się w żałobie. W wieku 60 lat zmarł nagle Adrian Schiller, popularny aktor znany z takich produkcji jak "Upadek królestwa" czy "Dziewczyna z portretu".


Okoliczności śmierci Schillera nie są jeszcze znane. Jak poinformował jego agent, aktor zmarł nagle w swoim domu. "Jego śmierć była niespodziewana i szokująca. Na razie nie są dostępne żadne szczegóły dotyczące przyczyny" - przekazał agent.


Schiller urodził się w 1964 roku i przez lata zbudował imponującą karierę w telewizji, teatrze i na dużym ekranie. Wystąpił w wielu głośnych produkcjach, m.in. w "Pięknej i Bestii", "Sufrażystce", "Tolkienie" i "Wiktorii". W ostatnich latach chętnie grywał na deskach teatru w Australii, ale nie stronił również od występów na brytyjskich scenach.


Śmierć Schillera poruszyła świat kina. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele kondolencji i wspomnień od przyjaciół i współpracowników aktora.


"Jestem niezwykle smutny i zszokowany śmiercią Adriana. Był wspaniałym aktorem i mieliśmy okazję pracować z nim przez większość jego kariery" - napisał na Twitterze Rufus Norris, dyrektor National Theatre.


"Adrian był nie tylko utalentowanym aktorem, ale również wspaniałym człowiekiem. Będzie nam go bardzo brakowało" - dodała aktorka Olivia Colman, z którą Schiller grał w filmie "Dziewczyna z portretu".


Rodzina Schillera zapowiedziała, że w odpowiednim czasie poinformuje o szczegółach pogrzebu i/lub stypy.


Śmierć Adriana Schillera to ogromna strata dla świata kina. Był nie tylko utalentowanym aktorem, ale również ciepłym i życzliwym człowiekiem, który będzie bardzo brakował swoim bliskim, przyjaciołom i współpracownikom.


To też może cię zainteresować: Emocjonalne wyznanie Andrzeja z "Sanatorium Miłości". Senior żałuje popełnionego błędu

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Moja synowa w ogóle się do nas nie odzywa": Nie wiem, jak to wszystko naprawić