Świat kina stracił jedną ze swoich gwiazd, znanego aktora, który zapisał się w historii kinematografii dzięki udziałowi w licznych filmach i produkcjach fantasy. Kenneth Mitchell, urodzony w Kanadzie aktor, zmarł w wieku 49 lat, po trudnej walce z okrutną chorobą, pozostawiając w żałobie rodzinę oraz licznych fanów.

Mitchell był rozpoznawalny dzięki swoim rolom w filmach takich jak "Zaklinacz dusz", "Kapitan Marvel", czy popularnym serialu "Star Trek Discovery". Jego talent i wszechstronność zdobyły uznanie krytyków i uczyniły go jednym z cenionych aktorów w branży, informuje Goniec.

Niestety, jego życie zostało wywrócone do góry nogami, gdy w 2018 roku otrzymał diagnozę stwardnienia zanikowego bocznego. Mimo determinacji, nie zdołał pokonać tej okrutnej choroby, co sprawiło, że odszedł w wieku zaledwie 49 lat, pozostawiając żonę Susan oraz dwoje dzieci, Liliah i Kalluma.

Rodzina aktora, pogrążona w żałobie, poinformowała świat o bolesnej stracie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wspólne zdjęcie z datami narodzin i śmierci aktora towarzyszyło poruszającemu nekrologowi, który stał się również oświadczeniem dla szerszej społeczności.

Kenneth Mitchell, ukochany ojciec, mąż, brat, wujek, syn i drogi przyjaciel, odszedł z tego świata - czytamy na Instagramie.

W związku z tragiczną stratą dla dzieci Kennetha zorganizowano zbiórkę na platformie GoFundMe, aby wspomóc ich w trudnych chwilach. Rodzina podkreślała miłość aktora do swojej pracy oraz oddanie dla żony Susan i dzieci, co stanowiło centralną część jego życia.

Na razie nie są jeszcze znane szczegóły dotyczące ceremonii pogrzebowej, jednak fanowie i bliscy zostali zaproszeni do wyrażenia swoich kondolencji. Świat kina stracił nie tylko utalentowanego aktora, ale także człowieka oddanego rodzinie i szanującego przyjaźń.

To też może cię zainteresować: Świeckie pożegnanie Tomasza Komendy, w którym znalazło się miejsce na modlitwę. Poruszające chwile

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nie żyła przez 27 minut. Była po drugiej stronie. "Stanęłam twarzą w twarz z Jezusem"