Rafał Brzozowski, chociaż formalnie nie jest pracownikiem TVP, zyskał popularność jako prowadzący muzyczne show, takie jak "Koło fortuny" czy "Jaka to melodia". Ostatnio pojawiły się spekulacje dotyczące jego przyszłości w programie, a wszystko przez chęć powrotu Roberta Janowskiego.
Brzozowski zazwyczaj unikał pytania o swoją przyszłość w TVP, tłumacząc, że nie jest zatrudniony przez telewizję publiczną. Mimo to związki Brzozowskiego z TVP sięgają 2002 roku, kiedy wystąpił w "Szansie na sukces". Stał się jednak gwiazdą mediów publicznych w 2017 roku, prowadząc reaktywowane po 18 latach "Koło fortuny", informuje Pomponik.
Chociaż Rafał Brzozowski nie jest oficjalnie pracownikiem TVP, to jego firma podpisywała kontrakty z telewizją na prowadzenie różnych programów. TVP chce jednak przywrócić do programu "Jaka to melodia" Roberta Janowskiego, który był prowadzącym od 1997 roku, aż do rozstania z programem w 2018 roku.
Z informacji uzyskanych od źródeł z TVP wynika, że szefostwo stacji chce zakończyć współpracę z Brzozowskim i przywrócić Janowskiego. Mimo że umowa z Janowskim obowiązuje jeszcze kilka miesięcy, szefowie chcą jak najszybszego powrotu tej telewizyjnej legendy.
Robert Janowski, poza rolą prowadzącego, jest również jurorem w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Jego umowa z programem "Jaka to melodia" została zawieszona, czekając na zakończenie poprzednich zobowiązań. Jednakże, zgodnie z doniesieniami, ze strony TVP pojawiły się naciski na szybsze zakończenie współpracy z Brzozowskim.
Rozstanie Janowskiego z "Jaka to melodia" było bolesne zarówno dla niego, jak i dla widzów, a ewentualny powrót tej telewizyjnej legendy budzi duże zainteresowanie fanów programu.
Czy Rafał Brzozowski przetrwa naciski TVP i pozostanie prowadzącym "Jaka to melodia", czy może faktycznie powróci Robert Janowski? Przyszłość tego muzycznego show wydaje się pełna niewiadomych.
Jak informował portal "Życie News": Ojciec Rydzyk zbiera to już 27 lat. Wszystko dotyczy jednego tematu
Przypomnij sobie: Zamieszanie z ciałem Aleksieja Nawalnego. "Ciała Aleksieja nie ma w kostnicy"