11 lat temu Sosnowiec obiegła tragiczna historia małej Madzi, której zaginięcie poruszyło serca całego kraju. Jednak, co się początkowo wydawało tragicznym przypadkiem, szybko przekształciło się w makabryczną intrygę. Katarzyna W., matka dziewczynki, wydała apel o odzyskanie swojej córeczki, ale prawda okazała się znacznie mroczniejsza, informuje Super Express.
24 stycznia 2012 roku cała Polska była świadkiem ogromnego zaangażowania policji w poszukiwaniach Madzi. Jednak, coś było nie tak. Wkrótce po tej dramatycznej apelacji matki, pojawiły się niepokojące informacje. Wstrząsająca prawda ujrzała światło dzienne dopiero po latach, kiedy Netflix zdecydował się na stworzenie dokumentalnego serialu opowiadającego o tej zbrodni.
Film dokumentalny przedstawi sprawę Madzi z perspektywy osób zaangażowanych w dochodzenie – od prokuratorów po dziennikarzy i policjantów. To opowieść o fałszywym zaginięciu, kłamstwach matki i odkryciu planu zbrodni.
75 dziennikarzy z 70 redakcji w całej Polsce włączyło się w śledztwo dotyczące zaginięcia Madzi. Policja angażując 70 funkcjonariuszy, poszukiwała dziewczynki, ale jednocześnie zbierała dowody przeczące wersji matki. Katarzyna W. podała fałszywy rysopis rzekomego porywacza, próbując uwiarygodnić swoją opowieść. Jednak, szybko okazało się, że wszystko to było częścią zaplanowanego scenariusza.
Policja odkryła, że Katarzyna W. nie chciała dziecka, a jej pamiętniki zdradzały rozczarowanie małżeństwem. Fałszywy scenariusz z porywaczem został obalony, a śledczy skonfrontowali Katarzynę z kolejnymi dowodami. Nagły zwrot sprawy nastąpił, gdy do śledztwa wkroczył Krzysztof Rutkowski.
Katarzyna W. wskazała policji miejsce ukrycia zwłok córki. Ciało Madzi zostało znalezione ubrane w kombinezon, ukryte w gruzach budynku kolejowego. To, co było wystawione na mróz przez 11 dni, okazało się makabrycznym rezultatem zaplanowanej zbrodni.
Film dokumentalny ujawni, że Katarzyna W. zaplanowała dokładnie każdy szczegół zbrodni. Śledczy znaleźli niedopałek papierosa z jej DNA obok ciała, a także rękawiczki robocze, których włókna pasowały do tych znalezionych na ubraniu dziecka.
Mieszkańcy regionu, którzy współczuli Katarzynie W., zostali zszokowani prawdą o zbrodni. W 2012 roku prokuratura postawiła jej zarzuty za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie i wprowadzenie w błąd policji. Jednak po sekcji zwłok stwierdzono, że Madzia została uduszona, zmieniając zarzuty na zabójstwo.
Prokuratura domagała się dożywocia, a sąd skazał Katarzynę W. na 25 lat więzienia. Mimo apelacji wyrok pozostał niezmieniony. Kobieta może starać się o wcześniejsze zwolnienie po 20 latach, ale to historia, która na zawsze pozostanie w pamięci społeczeństwa jako przerażający przykład matczynego okrucieństwa.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja synowa nic nie chce robić. Cały dzień śpi i czasami bawi dziecko, a syn jest zadowolony. Nie rozumiem takiej rodziny"
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Marta Manowska z niebywałymi wieściami. Uwielbiana przez widzów gwiazda dowiedziała się o zwolnieniu. Jej reakcja była natychmiastowa. Co się stało