Najazd Rosji na Ukrainę doprowadziła do „fundamentalnej zmiany” w podejściu NATO do defensywy, a państwa członkowskie będą zmuszone do zwiększenia swoich wydatków wojskowych w obliczu coraz bardziej niestabilnego świata, zakomunikował we wtorek szef sojuszu.
Czy Polskę czeka zniszczenie z kremlowskich rąk?
Inwazja Rosji 24 lutego złamała w Europie poczucie bezpieczeństwa i ściągnęła na kontynent ostrzał miast i krwawe walki lądowe.
NATO, które poczęło skupianie się na terroryzmie i innych zagrożeniach pozapaństwowych, kolejny raz musiało zmierzyć się z wrogą Rosją.
„Ukraina stoi teraz w obliczu brutalności, której nie doświadczaliśmy w Europie od II wojny światowej”, stwierdził sekretarz generalny Jens Stoltenberg.
Poniedziałkowy atak rosyjskiej rakiety na centrum handlowe w ukraińskim mieście Kremenczuk był mrocznym wspomnieniem upiorności wojennej. Poniektórzy widzieli to zdarzenie, kiedy przywódcy Grupy Siedmiu spotkali się w Niemczech i tuż przed NATO, jako wiadomość z Moskwy.
Wyświetl ten post na InstagramiePost udostępniony przez Abdelali HAIDA SBAI IDRISSI (@haidaabdelali)
Tymczasem dawny przywódca Generalnego Wojska Polskiego generał Mieczysław Gocuła ostrzega świat polityki i obywateli przed kremlowską agresją wobec Polski [...] NATO nie daje nam teraz bezpieczeństwa i obecny szczyt w Madrycie tego nie zmieni. A przecież takie hasła - pełnego bezpieczeństwa - padały już na poprzednich szczytach Paktu w Brukseli, Warszawie, Newport. Zawsze kończyło się na hasłach o bezpieczeństwie. Tym razem też tak będzie - grzmiał generał w rozmowie z mediami.
O tym się mówi: Stan Borys po bolesnej stracie odzyskał równowagę. Jak to się stało