11 maja 2000 roku, po stu dniach od utraty przez aktorkę Ewę Błaszczyk drogiego małżonka Jacka Janczarskiego, jedna z dwóch córek aktorki zakrztusiła się tabletką. Ten pozornie mało groźny wypadek doprowadził u Oli do obrzęku mózgu, a w rezultacie zakończył się śpiączką. Dla Ewy Błaszczyk zaczęła się wówczas nierówna walka o wybudzenie córki.
Ostatnie słowo Oli Janczarskiej przed zapadnięcie w śpiączkę pozostało w pamięci jej mamy
Przed sześciu laty córka aktorki przebyła operację wszczepienia stymulatora mózgu, który zrealizowali pod dozorem japońskich profesjonalistów polscy medycy.
Dzięki tej technologii, u Aleksandry Janczarskiej polepszyło się ukrwienie mózgu i według słów aktorki - „jej wzrok jest bardziej przytomny i pewne czynności wykonuje regularnie, na wyraźną prośbę”.
Zmodyfikowano również procedurę jej rehabilitacji. Dla aktorki, chociażby niewielka odmiana jest wielkim progresem. Ewa Błaszczyk z rozczuleniem zaznaczała we wrześniu 2017 roku, iż dzięki zaobserwowanym zmianom, odszukała w sobie następne pokłady nadziei. „Trzeba czekać i być cierpliwym. Kropla drąży skałę”, twierdziła.
W marcu 2018 roku Ewa Błaszczyk gościła u Krzysztofa Ibisza w show pod tytułem "Demakijaż" i opowiedziała wówczas, jakie były ostatnie słowa Oli zaraz przed zapadnięciem w śpiączkę. „Jak lekarze sprawdzali, jak jest z tym obrzękiem mózgu, to Ola wtedy krzyczała 'Mama!', ale później już nigdy nic nie powiedziała...”, rozpamiętywała smutno aktorka.
O tym się mówi: Bratanica Julii Roberts po rozstaniu z ukochanym. Jak sobie poradzi jako samotna matka