Do pożaru posiadłości Madejskich doszło dwa tygodnie temu. Ich dom znajdował się w Straszynie. Zniszczony został dach i większość wyposażenia domu – sprzęty, meble. Po akcji ratunkowej w niespalonej części domu powstała pleśń i grzyb. Zamieszkują jeden pokój.

Para, Liliana Madejska z mężem prowadzą hotel dla psów w Straszynie. Oprócz tego prowadzą także licencjonowaną hodowlę psów border collie. Pani Liliana prowadziła także w swoim domu szkolenia dla psów, a w żłobkach i przedszkolach okolicznych – zajęcia z dogoterapii dla dzieci. Ze względów zdrowotnych jednak musiała poprzestać na działalności prowadzonej w domu.

Jednak życie państwa Madejskich zmieniło się 19 września. Tego dnia małżeństwo brało udział w wystawie psów. Podczas imprezy pani Liliana otrzymała telefon od sąsiada. Przekazał jej, że w domu pary widoczny jest ogień. Pożar zdążył się rozprzestrzenić zanim para dotarła do domu. Niemal cały dom uległ zniszczeniu.

- Pożar zniszczył doszczętnie poddasze i piętro, czyli praktycznie całą część mieszkalną. Spaleniu uległa także połowa dachu. Strażacy przykryli ją prowizorycznie folią. Natomiast parter został całkowicie zalany i z godziny na godzinę pojawiają się tam kolejne wykwity pleśni. We wszystkich zalanych pomieszczeniach trzeba skuwać tynki do gołej cegły i zrywać podłogi. Przyczyna pożaru nie została jednoznacznie ustalona. Jak nas poinformowano, prawdopodobnie doszło do zwarcia instalacji elektrycznej przy kominie. Ale najważniejsze, że zwierzętom nic się nie stało. To one są moim największym mieniem -jak podaje L. Madejska.

Po pożarze małżeństwo zamieszkało w pokoju o zaledwie 12 m km, co wraz z ich 9 psami nie jest łatwe. Pomieszkują w pomieszczeniu przy prowadzonym przez nich hoteliku dla psów. Wcześniej miejsce to służyło do odbierania porodów psów z hodowli, teraz stało się ich domem. Piecyk z hotelu to jedyne źródło ogrzewania dla Madejskich.

Remont domu nie może się odbyć bez funduszy, których parze niestety brak. Nadal nie posiadają także decyzji od ubezpieczyciela w sprawie przyznania odszkodowania.

- Gmina wsparła nas comiesięczną kwotą tysiąca zł do końca roku. Z Caritas otrzymujemy żywność. Pewien pan, który zostawiał u nas swojego psa, ma firmę budowlaną i pomógł nam uruchomić instalację elektryczną. Na szczęście łazienka cudem ocalała i możemy z niej korzystać. Jeszcze nie jest zimno, ale nie wiemy, co będzie potem. Rozpoczęcie remontu nie ma sensu, dopóki nie zostanie naprawiony dach. Byliśmy ubezpieczeni, ale ubezpieczenie - o ile zostanie wypłacone w pełnej kwocie - na pewno nie pokryje wszystkich strat. Myśleliśmy o sprzedaży blisko 3 ha łąki, która przylega do naszego domu. Okazało się, że z powodu biegnącej przez nią linii wysokiego napięcia zabraniają tego przepisy. Nie mam już gdzie prowadzić szkoleń, a z powodu pandemii mało kto korzysta z naszego hoteliku - mówi pani Liliana.

Można wesprzeć poszkodowanych za pomocą strony https://zrzutka.pl/gxhu2b, a osoby które osobiście chciałyby pomóc, mogą wykorzytsać nr telefonu 505 222 816. Najbardziej pomocne okażą się materiały budowlane i sprzęty do domu.

- Bylibyśmy bardzo wdzięczni za każdy materiał budowlany, który posłużyłby nam do odbudowy dachu i remontu domu. Wielką pociechą byłaby dla nas możliwość choćby zakupienia ich w niższej cenie. Za wszelką pomoc składamy najszczersze wyrazy wdzięczności – dodaje Madejska.

Może Cię zainteresować: Szczera wypowiedź księcia Filipa o Meghan Markle. Nie jest zachwycony jej postawą. Co takiego powiedział

W tym tygodniu także: Niebotycznie wysokie zarobki prowadzącej program „Rolnik szuka żony”, Marty Manowskiej. Niemalże nikt nie spodziewał się, że prowadząca tyle zarabia