W środę do Zakładu Utylizacyjnego w Szadółkach przyjechał wiceprezydent Gdańska oraz radni Prawa i Sprawiedliwości.
Jak się okazuje, uciążliwy fetor to efekt zbyt dużej ilości śmieci bio, które nie mieszczą się w kompostowni i są składowane na zewnątrz. Do tego zapach roznosił mocny wiatr.
„Pod gołym niebem jest dużo hałd z odpadami zielonymi. Wydzielają nieprzyjemny zapach i są często zanieczyszczone innymi odpadami. Moim zdaniem trzeba pozbyć się tych zalegających hałd, a na przyszły rok tak zbilansować dostawy, aby kompostowanie odbywało się tylko w hermetycznych warunkach” – wskazuje społecznik Jarosław Paczos.
Na razie spółka zapewnia, że robi wszystko co możliwe by ograniczyć problem i codziennie publikuje aktualne raporty z postępów prac oraz prognozą meteorologiczną, która wskaże kiedy należy spodziewać się wzmożonej emisji nieprzyjemnych zapachów.
Sprawą będą zajmować się również radni na najbliższej sesji Rady Miasta.
To też może cię zainteresować: Gdańsk: władze miasta przekazują dobre wieści rodzicom. Powstaną dwie nowe szkoły dla prawie 1,5 tys. uczniów
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w portalu Życie: Gdańsk: powstanie więcej udogodnień dla biegaczy i rolkarzy. Co miasto ma w planach na najbliższy czas
O tym się mówi: Gdańsk: sukces lekarzy z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Pacjent, u którego wykonano przeszczep jest prawdziwym rekordzistą