Mówią, że rodzice kochają wszystkie swoje dzieci jednakowo, ale to nie jest prawda. Jestem tego najlepszym przykładem. Byłam najmłodszą córką moich rodziców. Mój starszy brat Igor urodził się 8 lat przede mną. Rodzice po prostu uwielbiali mojego brata.
"Nasza duma. Nasz dziedzic" – powtarzała z dumą matka. "A ty urodziłaś się po to, żeby na starość miał kto nam podać szklankę wody" – mówiła mi mama. "Dziewczynki powinny na starość opiekować się rodzicami. Wielkie rzeczy czekają na Igora, a Ty zostaniesz z nami w domu" - dodawała.
Kiedy byłem jeszcze mały, nie rozumiałem istoty takich perspektyw. Jednak z biegiem lat stawało się coraz bardziej obraźliwe. Czwórka mojego brata z fizyki była postrzegana niemal jako Nagroda Nobla, a moje piątki, jak oczywistość. „Dziewczyny powinny dostawać piątki” – brzmiała odpowiedź rodziców.
Kiedy mój brat nie dostał się na studia dzienne, rodzice zapłacili za prywatną edukację. Tata znalazł nawet dodatkową pracę, żeby pomóc pierworodnemu. Ja musiałam liczyć na siebie. Dostałam się na studia i znalazłam pracę, żeby mieć na swoje potrzeby. Mój brat nie był w stanie zagrzać w żadnej pracy miejsca, ale rodzice powtarzali, że to nic nie szkodzi. Po prostu nie poznali się na nim szefowie.
Później mój brat się ożenił. Radość mamy nie znała granic: teraz ukochany syn zapewni jej wnuki. „Ninoczka, córko, śpij dłużej, wszystko zrobię sama” – powiedziała mama, ponieważ młodzi ludzie mieszkali z nami. I musiałam przenieść się do kuchni. To było obrzydliwe patrzeć, jak moja matka płaszczy się przed synową, spełniając ich zachcianki.
"Nie chcę zostać złośliwą teściową" - mówiła mama. "Jeśli Nina się obrazi na mnie, wtedy Igor też będzie miał złe życie. On ją kocha. Oni są rodziną".
Rok później zmarła matka mojego ojca. Zgadnijcie, komu zapisała w testamencie swoje jednopokojowe mieszkanie? Zgadza się, mojemu bratu!
Jest dumą rodziny i dziedzicem. Ale młodzi ludzie nie spieszyli się, żeby zamieszkać w mieszkaniu. „Ty i ja pojedziemy do jednopokojowego mieszkania, a ja zostawię nasze dwupokojowe mieszkanie Igorowi i Ninoczce” – powiedziała mi mama, każąc mi się pakować.
Po ukończeniu studiów wzięłam ślub. Wynajmowaliśmy z mężem mieszkanie. Postanowiliśmy poczekać z dzieckiem. Igor dorastał z synem o imieniu Igor na cześć swojego ojca. Nina była na urlopie macierzyńskim, a moja matka próbowała pożyczyć pieniądze od mojego męża i mnie.
"Igorowi jest trudno, Nina nie pracuje, a on niewiele zarabia, muszę wychować Igoreczka juniora" - prosiła nas. Odmówiliśmy. Zbieramy na własne mieszkanie. Obrażona mama nie komunikowała się z nami przez 3 lata. W tym czasie zaciągnęliśmy kredyt hipoteczny na mieszkanie, a ja urodziłam córkę. Kiedy dziewczynka miała pół roku, zadzwonił do mnie brat.
"Mama miała niefortunny upadek, teraz jest w szpitalu, a kiedy wyjdzie do domu, potrzebuje opieki. Jesteś na urlopie macierzyńskim, więc zamieszkaj ponownie z mamą. Nie wypada, żeby Nina zmieniała teściowej pieluchy, jesteś córką, powinnaś to robić! - powiedział.
Miałam przeprowadzić się do mieszkania jednopokojowego z dzieckiem od męża?! On chyba kpił. Razem z mężem postanowiliśmy zabrać ze sobą mamę. W tym samym czasie miesiąc później mama powiedziała otwarcie, że Igor przyprowadził do szpitala notariusza, żeby spisał testament:
"Dwupokojowe mieszkanie oczywiście zostawiłam synowi, ale co dalej? Jest spadkobiercą i Nina może się obrazić. Nie martw się, masz męża, on będzie pracował. I Igor obiecał podzielić się z wami. Nadal jest właścicielem jednopokojowego mieszkania" - powiedziała.
Mama powoli, ale wracała do zdrowia. Po 8 miesiącach powiedziała, że chce się przeprowadzić do domu, a ja mogłabym przychodzić i pomagać jej kilka razy w tygodniu. Okazało się jednak, że nie miała się gdzie udać.
„To było moje mieszkanie” – powiedział brat – "Sprzedałem je. Mama nadal może mieszkać z tobą!".
Za zarobione pieniądze brat kupił dwa samochody: dla siebie i Niny, a także futro dla żony. Pozostałą kwotę po prostu wydali na inne zachcianki. I wtedy oszalałam:
"Mamo, wracasz do swojego dwupokojowego mieszkania. Tak, tego samego, w którym mieszka mój brat z rodziną. Testament NIE jest prezentem, masz gdzie mieszkać. Nie, nie będziesz ze mną mieszkać. Sama rozporządziłaś swoją własnością, pozwól mi i mojemu mężowi rozporządzić moją".
"Ale Igor i Nina będą obrażeni” – broniła się mama. „Nina jest przyzwyczajona do życia samotnie”.
Przenieśliśmy moją mamę do jej mieszkania. Nina przywitała nas sykiem: musiała przenieść Igora Juniora z pokoju dziecinnego do sypialni jego rodziców. A brat powiedział: - "Urodziłeś się, aby opiekować się rodzicami na starość, dlaczego moja mama miałaby mieszkać ze mną?".
Nie słuchałam go. Po prostu wyszłam. Nie dostanę ani grosza ze spadku i nie będę już tolerować takiego podejścia do siebie. Mama czasami dzwoni i narzeka na Ninę, ale ona sama dostała to, czego chciała.
Mój mąż postanowił doradzić teściowej. "Zmień testament, podrzyj go na ich oczach, a od razu zaczną być dla ciebie milsi".
Mama o dziwo posłuchała. Teraz Nina i Igor znów zaczęli ją traktować po ludzku. Oczywiście ja jestem zakałą rodziny, która wyrzuciła matkę. Brat się do mnie nie odzywa, ale mi to nie przeszkadza. I tak nigdy nie traktował mnie jak członka rodziny. Żył moim kosztem i dłużej na to nie pozwolę.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "To już koniec mojego małżeństwa": Zamieszkałam z teściową i teraz się rozwodzę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Babcia mojego męża okazała się kobietą bez serca": Pozbawiła wnuka spadku po matce
O tym się mówi: Nadchodzą mroczne czasy? Prorok ostrzega przed nadciągającą katastrofą