Finał Konkursu Piosenki Eurowizji 2024, który miał być świętem muzyki i jedności, przerodził się w scenę skandali, bojkotów i rezygnacji. Atmosfera wokół wydarzenia jest napięta do granic możliwości, a przyszłość konkursu stoi pod znakiem zapytania.
Dyskwalifikacja faworyta i spekulacje
Wszystko zaczęło się od dyskwalifikacji holenderskiego piosenkarza Joosta Kleina, tuż przed finałowym koncertem. Oficjalny powód nie został podany, co wywołało falę spekulacji i domysłów. Niektórzy twierdzą, że Klein złamał regulamin, podczas gdy inni sugerują, że padł ofiarą gry politycznej. Bez względu na przyczynę, dyskwalifikacja faworyta wstrząsnęła konkursem i podważyła jego wiarygodność.
Bojkot i rezygnacje
Decyzja o wykluczeniu Kleina wywołała przerażającą reakcję.
"Szwajcaria, Grecja i Irlandia nie stawiły się na paradzie flag. Europejska Unia Nadawców ma właśnie zebranie kryzysowe, nie wiadomo, co wydarzy się dalej. Paradoksem jest to, że największe problemy mają osoby niebinarne, ze względu na to, że podejrzana kobieta nagrywa i robi im zdjęcia bez żadnej zgody. Te trzy kraje złożyły oficjalną skargę do EBU" - przekazał w rozmowie z serwisem Świat Gwiazd dziennikarz Maciej Stępień.
Chaos i niepewność
Sytuacja za kulisami Eurowizji jest niezwykle chaotyczna. Organizatorzy starają się załagodzić sytuację, ale napotykają na opór ze strony artystów i delegacji krajowych. Nie wiadomo, jakie będą ostateczne konsekwencje skandalu i bojkotu. Istnieje nawet możliwość, że finał konkursu zostanie odwołany.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Matka powiedziała, że wprowadzą się z ojcem do nas na rok. Sprzeciwiłam się jej propozycji": Była poważnie urażona
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Monika Richardson żali się na niskie świadczenia. Ujawnia całą prawdę