Zgodnie z decyzją rządu od soboty, 17. października wszystkie aquaparki, baseny, siłownie, centra i kluby fitnes powinny zawiesić swoją działalność. Pracować mogą wyłącznie te placówki, które działają w ramach podmiotu prowadzącego działalność leczniczą przeznaczoną dla pacjentów lub w ramach obiektu przeznaczonego dla sportu wyczynowego bądź nauczania studentów i uczniów. Decyzja ogłoszona zaledwie 15. października, to pokłosie walki z koronawirusem. Sprzeciwiają się jej Polska Federacja Fitness i Federacja Pracodawców Fitness. To właśnie te dwie organizacje stoją za wczorajszym protestem.

Federacje zareagowały niemal natychmiast po ogłoszeniu nowych obostrzeń przez rząd. Już w piątek obie organizacjie wystosowały do premiera Morawieckiego apel, w którym podkreślają, jak bezpieczne są miejsca, w których ludzie uprawiają aktywność fizyczną. Portal TVN24 cytuje fragment pisma opublikowanego przez PFF:

Tymczasem prowadzone dotąd badania dotyczące ryzyka transmisji wirusa SARS-CoV-2 wskazują, że obiekty sportowo-rekreacyjne nie są miejscem podwyższonego ryzyka epidemicznego. Nigdy nie stwierdzono, aby siłownie były ogniskiem zakażeń, utrzymują bardzo wysoki standard bezpieczeństwa epidemiologicznego

Według władz organizacji branża pada ofiarą obecnego w społeczeństwie strachu przed COVID-19 oraz podbudzanym niepopartymi danymi informacjami o zarażeniach. W liście do premiera Federacje podkreślały rozmiar ich branży pisząc, że wypowiadają się w imieniu ponad 150 tysięcy pracowników i współpracowników klubów fitness i innych obiektów o charakterze sportowym. Protestujący wczoraj ludzie podkreślali przede wszystkim bezpośredni wpływ aktywności fizycznej na wzmocnienie odporności.

Jak informowaliśmy wczoraj, branża fitness zorganizowała protest na Placu Zamkowym w Warszawie w zaledwie dwa dni, co było jednoznaczne z niedopełnieniem formalności związanych z organizacją tego typu zgrupowań. Z powodu spontanicznego charakteru akcji i niezgłoszenia jej wcześniej w urzędzie miasta, Policja uznała protest za nielegalne zgromadzenie i apelowała do uczestników o rozejście się. Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji przyznała, że działania Policji były skuteczne- protestujący rozeszli się. Organizator zgromadzenia został ukarany mandatem w związku z nielegalnym zgromadzeniem.

Wczorajszy protest; Źródło: screen Youtube Adrian Olesiak

Jako, iż od soboty Warszawa jest w strefie czerwonej, w zgromadzeniach może brać udział co najwyżej 10 osób, odległość pomiędzy uczestnikami powinna wynosić 1,5m, pomiędzy osobnymi zgromadzeniami minimum 100m, a wszyscy uczestnicy powinni zasłaniać usta i nos. Praktycznie żaden z tych warunków nie został podczas wczorajszego protestu spełniony. Ludzi było bardzo dużo, nikt nie zachowywał dystansu społecznego, a wiele osób nie miało maseczki. W związku z tym 10 osób otrzymało mandat za naruszenie obostrzeń pandemicznych. Policja wystosowała także 215 wniosków do sądu o ukaranie osób nieprzestrzegających nakazu zakrywania ust i nosa oraz sporządziła 226 notatek dla Sanepidu. Na tej podstawie Sanepid będzie mógł nałożyć na osoby nienoszące maseczek grzywny i to wyższe, niż maksymalnie 500-złotowe policyjne mandaty.

Warto wiedzieć: Czy czeka nas powrót srogiej zimy? Synoptycy zapowiadają niespodziewane warunki pogodowe


Bądź na bieżąco z "Życiem": Rodzina ciężko chorego Łukasza Cabaja straciła wszystko w pożarze. Proszą o pomoc


To Cię zainteresuje: Wracamy do początku, granice znów zostaną zamknięte? Wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych zabrał głos w sprawie, nie ma już żadnych wątpliwości