Jak podaje portal "Super Express", mecenas Roman Giertych był kolejną osobą, która odpowiadała na pytania senatorów w związku z inwigilacją Pegasusem. Zdaniem adwokata celem inwigilacji jego urządznia było śledzenie byłego premiera Donalda Tuska, z którym Giertych blisko współpracował.
Afera z Pegasusem w tle
Obecnej partii rządzącej ciągłe zamieszanie wokół inwigilacji systemem Pegasus zdecydowanie nie jest na rękę. Jeszcze większe emocje mogą wzbudzić informacje, jakimi podzielił się z senacką komisją nadzwczyajną mecenas Roman Giertych. Jego zdaniem jego urządzenie zostało zainfekowane, by móc inwigilować Donalda Tuska.
Mecenas Giertych podkreślił, że daty inwigilacji pokrywają się z tymi, kiedy ważył się start byłego premiera w wyborach prezydenckich. Adwokat zaznaczył, że był to czas, kiedy blisko współpracował z Donaldem Tuskiem i reprezentował go w różnych postępowaniach. Zdaniem Giertycha Prawo i Sprawiedliwość obawiało się powrotu Tuska, a Pegasus pozwalał im trzymać rękę na pulsie.
Dodał także, że "inwigilacja miała miejsce nie tylko na terenie Republiki Włoskiej, ale również na terenie państwa Watykan".
Nadzwyczajna komisja senacka
Do tej pory senatorzy w ramach nadzwyczajnej komisji senackiej rozmawiali z ekspertami z organizacji Citizen Lab, byłym i obecnym prezesem Najwyższej Izby Kontroli, a takżę senatorem Brejzą, który miał być inwigilowany Pegasusem w czasie, kiedy pełnił funkcję szefa sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej.
Co sądzicie o zeznaniach mecenasa Romana Giertycha? Zaskoczyły was jego słowa?
To też może cię zainteresować: Takiego spotkanie nie było od dawna. Przy jednym stole mogą zasiąść Donald Tusk, Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda. Czy tak się stanie
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Anna Lewandowska zaszalała na tanecznym parkiecie. Jej partnerem nie był jednak Robert Lewandowski
O tym się mówi: Św. pamięci Kamil Durczok nie sporządził testamentu. Czy jego syn przejmie spadek wraz z długami. Padła ostateczna decyzja