Śmierć 30-letniej Izabeli w pszczyńskim szpitalu stała się symbolem lęku, który towarzyszy kobietom w ciąży po zmianach prawnych w Polsce. Dziś sąd ogłosił wyrok wobec trzech lekarzy – to pierwszy tak istotny krok ku rozliczeniu dramatu, który zburzył zaufanie do systemu ochrony zdrowia.

We wrześniu 2021 roku Izabela trafiła do szpitala w Pszczynie w 22. tygodniu ciąży. Odeszły jej wody płodowe, a u płodu wcześniej wykryto wady rozwojowe. Lekarze – według aktu oskarżenia – zbyt długo czekali z interwencją. Kiedy płód obumarł, organizm Izabeli był już w stanie sepsy. Nie udało się jej uratować. Osierociła kilkuletnią córkę. Jej ostatnie SMS-y, wysyłane do rodziny z łóżka szpitalnego, były wołaniem o ratunek.

„Muszą czekać, aż serce przestanie bić. Sepsa mnie zjada” – pisała.

Ten cytat przeszedł do historii i stał się symbolem lęku, który pojawił się wśród kobiet oczekujących dziecka po zaostrzeniu prawa aborcyjnego.

Po długim śledztwie i rozpoczętym w 2024 roku procesie, w czwartek (17 lipca) zapadł wyrok. Sąd uznał, że trzej lekarze opiekujący się pacjentką naruszyli standardy opieki medycznej i narażali ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Andrzej P., pełniący dyżur popołudniowy, usłyszał najcięższy zarzut – nieumyślnego spowodowania śmierci.

Oto orzeczone kary:

  • Krzysztof P. – rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywna, przeprosiny oraz czteroletni zakaz wykonywania zawodu.
  • Michał M. – rok i trzy miesiące pozbawienia wolności, sześcioletni zakaz wykonywania zawodu.
  • Andrzej P. – rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności, sześcioletni zakaz wykonywania zawodu.

Wyrok nie jest prawomocny.

Proces, który ruszył jesienią 2024 roku, toczył się z wyłączeniem jawności. Opinia publiczna nie poznała treści końcowych mów obrońców, prokuratorów ani rodziny zmarłej. Wiadomo jednak, że śledztwo koncentrowało się na opóźnionej decyzji o interwencji medycznej, której brak miał zadecydować o tragicznym finale.

„Wierzyliśmy, że ten proces to nie tylko walka o sprawiedliwość dla Izy, ale też o bezpieczeństwo innych kobiet” – mówiła bliska przyjaciółka rodziny.

Po śmierci Izabeli tysiące osób wyszły na ulice miast w ramach protestów. Transparenty z hasłem „Ani jednej więcej” stały się manifestem w obronie życia i zdrowia kobiet, a także wyrazem sprzeciwu wobec lęku, w jakim funkcjonują lekarze po zmianach w prawie dotyczącym aborcji. Sprawa była komentowana międzynarodowo i znalazła się w raportach organizacji zajmujących się prawami człowieka.

Dzisiejszy wyrok to symboliczna cezura – nie tylko dla rodziny Izabeli, ale i dla całego środowiska medycznego. Dla jednych będzie to przestroga. Dla innych – początek potrzebnej dyskusji o równowadze między literą prawa a realnym ratowaniem życia. Dla wszystkich – przypomnienie, że życie pacjentki musi być zawsze na pierwszym miejscu.

Izabela z Pszczyny na zawsze pozostanie symbolem pytania: czy można było uratować jej życie?

To też może cię zainteresować: Uważnie przyjrzeli się księżnej Kate i jej córce. Dostrzegli coś zaskakującego. Zaczęło się już w 2015 roku

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poruszające słowa lekarki. Tak pisała o Joannie Kołaczkowskiej przed jej odejściem