Mimo że wciąż jest księciem z krwi i kości oraz pozostaje w linii sukcesji do tronu, nie przysługuje mu już państwowa ochrona policyjna – taka, jaką cieszą się aktywni członkowie rodziny królewskiej. To kolejna bolesna konsekwencja decyzji z 2020 roku, gdy wraz z Meghan Markle zrezygnowali z pełnienia oficjalnych obowiązków.
Sprawa ciągnęła się latami i miała głęboko osobisty wymiar. Harry – syn króla Karola III i tragicznie zmarłej księżnej Diany – wielokrotnie podkreślał, że czuje się zagrożony podczas pobytu w ojczyźnie. Jego adwokaci twierdzili, że odebranie mu ochrony, mimo statusu i popularności, wystawia go – a także jego rodzinę – na ryzyko.
Jednak londyński sąd uznał, że po rezygnacji z królewskich obowiązków, Harry utracił nie tylko formalne przywileje, ale i realne podstawy do korzystania z publicznie finansowanej ochrony. Decyzję tę Sąd Apelacyjny uznał za zasadną, kończąc tym samym długą batalię prawną.
Choć Harry i Meghan zachowali tytuły książęce oraz miejsce w linii sukcesji, ich odejście od dworu miało daleko idące skutki. Pozbawieni królewskich patronatów i obowiązków, od lat mieszkają w Stanach Zjednoczonych, a wizyty w Wielkiej Brytanii stają się coraz rzadsze – również z powodu sporów o bezpieczeństwo.
Harry nie był obecny w sądzie w dniu ogłoszenia wyroku. Teraz – oprócz przegranej – musi liczyć się z ogromnymi kosztami: zgodnie z decyzją sądu, pokryje zarówno swoje, jak i drugiej strony wydatki prawne, które łącznie mogą przekroczyć 1,5 miliona funtów.
Choć teoretycznie książę Harry może jeszcze wnieść sprawę do Sądu Najwyższego, nie jest pewne, czy zdecyduje się na ten krok. Brytyjskie media spekulują, że decyzja sądu może wpłynąć na jeszcze większy dystans między Sussexami a Pałacem Buckingham.
Dotychczas Pałac oficjalnie nie komentował sprawy – zgodnie z zasadą nieinterwencji w kwestie sądowe. Tymczasem Harry i Meghan wciąż podkreślają, że bezpieczeństwo ich rodziny – szczególnie dzieci – powinno być priorytetem, niezależnie od statusu formalnego.
Dla wielu obserwatorów, sprawa Harry’ego to coś więcej niż tylko kwestia policyjnej eskorty. To symboliczne przecięcie więzi między monarchią a młodym pokoleniem, które chciało życia na własnych warunkach. Spór o ochronę był jednym z ostatnich formalnych połączeń między Harrym a instytucją, którą opuścił. Dziś wygląda na to, że ta więź została prawnie – i być może definitywnie – przecięta.
Czy książę Harry powróci jeszcze do Wielkiej Brytanii bez ochrony i zaufania? A może to kolejny krok ku życiu całkowicie poza cieniem pałacu? – pytają brytyjskie media. Jedno jest pewne: nawet jeśli nie ma już oficjalnych strażników, wokół tej sprawy nadal buzują emocje.
To też może cię zainteresować: Młodzi uczestnicy „MasterChefa” żegnają Tomasza Jakubiaka. Wzruszające słowa
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Te znaki zodiaku poczują szczęście w maju. Miłość, spokój, inspiracja – wszystko zacznie układać się samo