Kiedy córka mojego syna płakała całą noc – tuliłam ją do snu.

Kiedy wnuk miał gorączkę, ja czuwałam przy jego łóżku, bo rodzice musieli do pracy.

Byłam tam, gdy stawiali pierwsze kroki, gdy szli do przedszkola, gdy bali się ciemności.

Zawsze mówiłam sobie: „Pomagam, bo kocham. Nie oczekuję niczego w zamian.”

Ale nigdy nie sądziłam, że będę musiała prosić o prawo do zostania w tym domu.

Po śmierci mojego męża przeprowadziłam się do syna.

— „Będziesz u nas jak w domu, mamo. Dzieci cię kochają.”

I rzeczywiście – byłam częścią ich życia.

Gotowałam obiady, robiłam zakupy, odbierałam dzieci ze szkoły, szyłam im stroje na bale, pomagałam w lekcjach.

Synowa była zadowolona.

Nie płacili za nianie. Nie martwili się o grafik.

Ja byłam.

Zawsze.

Ale potem… dzieci podrosły.

Zaczęły spędzać czas z rówieśnikami, mieć swoje sprawy.

Synowa zaczęła coraz częściej przewracać oczami, gdy wchodziłam do kuchni.

Coraz częściej mówiła:

— „Mama powinna pomyśleć o jakimś miejscu dla siebie. Gdzieś, gdzie ktoś się nią zajmie.”

Mówiła to przy moim synu.

A on… milczał.

Zawsze milczał.

Pewnego wieczoru powiedziała to wprost:

— „Mamo, może pomyślimy o domu seniora? Tam są teraz piękne warunki. I będzie mama miała kontakt z rówieśnikami.”

Zaniemówiłam.

— „Ale przecież to mój dom…” — wyszeptałam.

A ona tylko uśmiechnęła się sztucznie:

— „Był. A teraz to już trochę… za ciasno.”

Nie spałam całą noc.

Siedziałam przy oknie i patrzyłam na podwórko, po którym biegały moje wnuki, gdy były małe.

To ja je nauczyłam jeździć na rowerze.

To ja trzymałam za rękę, kiedy przewracały się po raz pierwszy.

A teraz?

Nie mam nawet prawa głosu.

Nie mam nawet dachu nad głową, który byłby mój.

Następnego dnia spakowałam swoje rzeczy.

Zostawiłam wszystko – książki, zdjęcia, wspomnienia.

Bo nie chcę być ciężarem, którego ktoś nie umie już udźwignąć.

Ale w środku boli.

Bo miłość, którą dajesz całym sercem, nie powinna kończyć się w domu opieki.

Mówią, że tam będę miała opiekę, zajęcia, ciszę.

Ale nikt nie zapytał, czy chcę ciszy po latach, w których byłam potrzebna.

Bo najbardziej boli nie samotność.

Boli to, że można być tak łatwo zapomnianym… nawet przez tych, którym poświęciło się wszystko.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Po latach pracy na działce teściowa powiedziała, że to wszystko zapisze drugiemu synowi"

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Iga Świątek zabrała głos po sensacyjnej porażce. Co naprawdę się wydarzyło