Bycie matką nigdy nie było dla mnie łatwe. Wychowałam moją córkę, Agnieszkę, samotnie po tym, jak mój mąż odszedł, kiedy miała zaledwie trzy lata. Pracowałam na dwa etaty, żeby zapewnić jej to, co najlepsze. Nie miałam czasu na czułe gesty czy długie rozmowy, bo każdą chwilę pochłaniała walka o naszą przyszłość. Zawsze myślałam, że robię to, co trzeba. Ale teraz, słysząc słowa mojej dorosłej córki, zaczynam w to wątpić.


Niedawno odwiedziłam Agnieszkę w jej nowym domu. Miałyśmy spędzić miły wieczór, wspominając stare czasy. Rozmawiałyśmy o jej dzieciństwie, kiedy nagle jej ton zmienił się na chłodny.


– „Mamo, wiesz… zawsze czułam, że nigdy cię nie obchodziłam jako dziecko. Zawsze byłaś taka surowa, wymagająca. Nigdy mnie nie przytuliłaś, nie powiedziałaś, że mnie kochasz. Zawsze tylko obowiązki i zasady,” powiedziała, patrząc na mnie z wyrazem żalu w oczach.
Zamarłam. Te słowa były jak cios prosto w serce.


– „Agnieszko, przecież wszystko, co robiłam, było dla ciebie. Chciałam, żebyś miała lepsze życie, żebyś była silna i niezależna,” próbowałam tłumaczyć, ale głos mi się łamał.


– „Mamo, ale ja nie potrzebowałam tylko pieniędzy na szkołę czy ubrania. Potrzebowałam ciebie. Kogoś, kto by mnie wysłuchał, kto by zrozumiał moje problemy, a nie tylko mówił, że muszę być silna.”


Jej słowa uderzyły we mnie jak burza. Czy naprawdę byłam tak ślepa na potrzeby własnego dziecka? Przypomniałam sobie wszystkie te chwile, kiedy odrzucałam jej płaczliwe prośby o chwilę uwagi, tłumacząc, że muszę pracować, albo mówiąc, że życie nie jest łatwe i musi się nauczyć radzić sobie sama.


Wróciłam do domu i całą noc nie mogłam spać. Przypominałam sobie wszystkie nasze wspólne momenty – jej pierwsze kroki, pierwszy dzień w szkole, a potem trudne lata nastoletnie. Zawsze myślałam, że jestem dobrą matką, bo zapewniałam jej wszystko, co mogłam. Ale czy to wystarczyło?


Następnego dnia postanowiłam, że muszę się z nią porozumieć. Zadzwoniłam do niej i zapytałam, czy możemy się spotkać.


– „Agnieszko, chciałam cię przeprosić. Może rzeczywiście byłam zbyt surowa. Może za bardzo skupiłam się na tym, żebyś miała dobre życie, a zapomniałam, że potrzebujesz mnie jako matki, a nie tylko opiekunki,” powiedziałam, gdy usiadłyśmy przy stole.


Spojrzała na mnie zaskoczona. W jej oczach zobaczyłam łzy.


– „Mamo, nie mówię tego, żeby cię ranić. Wiem, że chciałaś dla mnie dobrze. Ale czasem brakowało mi ciebie, twojej obecności.”


W tej chwili zrozumiałam, że choć nie mogę cofnąć czasu, mogę spróbować naprawić nasze relacje teraz, gdy obie jesteśmy dorosłe. Próbuję być bardziej obecna w jej życiu, częściej pytam o jej sprawy, o to, co czuje. Choć boli mnie myśl, że w przeszłości mogłam ją zawieść, wiem, że teraz mogę zrobić wszystko, by pokazać jej, jak bardzo mi na niej zależy.


Matka zawsze chce dla swojego dziecka najlepiej. Ale czasem w tej gonitwie za lepszym jutrem zapomina o tym, co najważniejsze – miłości i wsparciu, które nie wymagają wielkich gestów, a jedynie obecności. I choć moja córka ma żal o przeszłość, wiem, że jeszcze mamy szansę, by odbudować naszą więź. Nigdy nie jest za późno, by być lepszym rodzicem.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mój mąż nie chce iść na emeryturę, mimo że jego zdrowie się pogarsza": Jak go przekonać, że czas odpocząć


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Dowiedziałam się, że mój brat przez lata ukrywał przed nami część majątku po rodzicach": Czy powinnam walczyć o swoje prawa