Moja mama również była dobrze sytuowana i udało jej się utrzymać. Nawet w trudnych latach dziewięćdziesiątych udało jej się nie stracić swojej pozycji, więc nasza rodzina przetrwała ten czas całkiem nieźle. Nadal pracuje, jest szanowana, znana i poważana.

Wydaje się, że to dobrze, ale jest też druga strona, która mi się nie podoba. Nigdy nie byłam po prostu Kasią: zawsze traktowano mnie jak córkę Barbary. Mam trzydzieści lat i nadal jestem jedynie córką Barbary. A mój mąż jest teraz jej zięciem.

Nie mogę powiedzieć, że to rani moje ego czy cokolwiek innego: nie przejmuję się opiniami innych ludzi. Problem jest z moją matką. Ze względu na swoją pozycję rozwinęła złą cechę charakteru — nie słucha nikogo, tylko siebie. Moje zdanie się nie liczy, a teraz zdanie mojego męża też nie ma dla niej znaczenia. Uważa, że powinniśmy być jej bezgranicznie posłuszni i robić wszystko, co nam każe.

Mamy po trzydzieści lat, chcemy więcej wolności. Oczywiście, kocham i szanuję moją mamę, ale jestem zmęczona zmienianiem moich planów na pstryknięcie palcami. Przez całe życie podejmowała za mnie decyzje, a ja tego nie potrzebuję. Oczywiście mama jest dobra, stara się dla nas, ale ma specyficzne zdanie na temat tego, co jest dla nas dobre. Mama podarowała mi mieszkanie na nową drogę życia.

To ładne dwupokojowe mieszkanie w nowym budynku, w pobliżu malowniczego parku. Ale mój mąż i ja chcemy mieszkać we własnym domu: już zdecydowaliśmy. Nie, to nie znaczy, że moja matka musiała dać nam dom. Wcale nie. Po prostu moja mama nalega, żebyśmy nie wymyślali i nie mieszkali w ciasnocie. Mieszkaliśmy tam przez jakiś czas, ale oszczędzaliśmy, żeby zebrać pieniądze na własne cztery ściany. Kiedy mama dowiedziała się o naszych planach, przewróciła oczami i powiedziała, żebyśmy nawet nie myśleli o sprzedaży mieszkania, bo nie po to nam je dała.

W rzeczywistości mieszkanie jest zarejestrowane na moje nazwisko, więc opinia mojej matki nic nie znaczy z czysto prawnego punktu widzenia. Ale mój mąż i ja zdecydowaliśmy, że skoro moja matka była temu przeciwna, to nie ruszymy jej prezentu: weźmiemy kredyt hipoteczny. W końcu moglibyśmy wynająć mieszkanie, kiedy przeprowadzimy się do własnego domu.

Ale to nie odpowiadało mojej matce. Wściekła się, gdy dowiedziała się, że nie zrezygnowaliśmy z pomysłu kupna domu, nawet jeśli byłby to kredyt hipoteczny. Myślę, że najbardziej złościło ją to, że ośmieliliśmy się mieć własne zdanie na temat naszego przyszłego życia.

Moja matka dała nam jasno do zrozumienia, że nie potrzebujemy domu, ale my nie słuchaliśmy, tylko snuliśmy plany. Najwyraźniej, abyśmy lepiej zrozumieli, że jej zdanie jest prawem, moja matka pospieszyła się i użyła swoich znajomości, by zwolniono mojego męża z pracy. Ale sama matka nie ukrywała, że to ona przyczyniła się do takich zmian w naszym życiu. Wróciła do domu bardzo zadowolona z siebie i zaczęła myśleć, że niektórzy ludzie nie rozumieją, od kogo zależą i komu powinni być posłuszni.

Kiedyś myślałem, że możemy jakoś dogadać się z matką, zachowując nasze interesy, ale ona wyraźnie pokazała, że tak nie jest. Oczywiście, przykro mi z powodu mieszkania, ale zamierzam je sprzedać. Ale nie będziemy już mieszkać w tym mieście. Mój mąż już szuka pracy w innym mieście, a ja jeszcze się nie przeprowadzam. Nie mówię matce o naszych planach, żeby się więcej nie wtrącała.

Kiedy mój mąż dostanie pracę, przeprowadzimy się i sprzedamy mieszkanie, wtedy porozmawiam z matką o jej zachowaniu. Ale na razie nie mam ochoty mówić jej, gdzie się przeprowadzimy, bo nie jestem pewna, czy nie będzie próbowała nas tam skrzywdzić.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Teściowie nie zrobili nic, aby pomóc nam w potrzebie": Pewnego dnia teściowa przyszła i zaczęła prosić o pomoc ze łzami w oczach

Zerknij: Mama Madzi z Sosnowca przebywa w zaskakujących warunkach. Katarzyna W. korzysta z tego codziennie