Wszystko dlatego, że mój mąż jest pod silnym wpływem swoich krewnych, którzy mnie nie lubią.
Mój mąż uwielbia swoich rodziców i siostrę. Dla niego oni zawsze mają rację. Nieważne jak bardzo mnie zranią, w jego oczach to zawsze ja jestem winna.
On sam nie potrafi mnie bronić, nie chce słuchać mojego punktu widzenia, tylko jak papuga powtarza tyrady swojej matki i siostry. Skąd mu przyszło do głowy, że moja teściowa i szwagierka będą się nade mną znęcać, a ja będę to znosić w milczeniu?
Muszę odpowiedzieć. Biegną do mojego męża, żeby się ze mnie wyśmiewać. Mój mąż i ja mieszkamy oddzielnie od rodziców. Można by pomyśleć, że w czym problem? Ja się do nich nie wtrącam, więc niech się nie mieszają w moje sprawy.
Jednak zdecydowanie muszą wtykać nos w sprawy mojej rodziny. W nasz rodzinny budżet, w nasze rozmowy, w nasze łóżko... Potem wysuwają roszczenia, mówiąc, że źle na którąś spojrzałam, źle jej odpowiedziałam.
Pretensje są kierowane nie do mnie, ale do mojego męża, a on nie tylko mnie nie broni, ale sam zaczyna mnie pouczać. Jak można żyć z takim człowiekiem?
Musi chronić swoją rodzinę, ale nie potrafi nawet wyznaczyć granicy. Nie chcę pozbawiać mojego dziecka ojca, nie chcę stracić rodziny. Czy możesz mi doradzić, jak wyjść z tej sytuacji, zachowując moją rodzinę?
Nie przegap: Z życia wzięte. "Mąż nie chce mieszkać z moją mamą": Ale ona jest ciężko chora i potrzebuje opieki