Byłam absolutnie pewna, że ​​w XXI wieku takie pojęcie jak posag panny młodej odeszło już do lamusa, a małżeństwa zawierane są wtedy, gdy dwoje ludzi się kocha. Okazało się jednak, że w niektórych rodzinach nadal wierzy się, że jeśli panna młoda nie otrzyma wystarczająco dużego posagu, to nie jest godna małżeństwa.
Mój mąż i ja mamy jedną córkę, Lilianę. Zawsze staraliśmy się dać jej to, co najlepsze, czy to ubrania, maniery, czy wykształcenie. Nie ingerowaliśmy zbytnio w jej życie, udzielaliśmy rad, kiedy tego chciała, bo szanowaliśmy jej prawo do decydowania i popełniania własnych błędów.

Jednym z błędów, które prawie popełniła, było małżeństwo, do którego nie doszło. Córce nie spieszyło się do ślubu, ale chciałam, żeby moja córka znalazła rodzinę, bo ja i tata nie jesteśmy wieczni, a ciężko jest być na świecie samemu. Dlatego też, gdy zdecydowała się przedstawić nas swojemu wybrankowi, byliśmy bardzo szczęśliwi.

Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię

Liliana bardzo poważnie podeszła do wyboru pary i nikogo nam nie przedstawiała, mówiąc, że przyprowadzi do nas tylko tego, którego poślubi. I tak nadszedł dzień, w którym poznaliśmy jej wybranka. Młody człowiek zrobił dobre wrażenie – uprzejmy, oczytany, kulturalny, przystojny, ma cel w życiu. Wieczór był udany, byliśmy zadowoleni ze spotkania. Ogłoszono, że za około miesiąc będzie chciał nas przedstawić rodzicom i wtedy omówimy szczegóły ślubu.

Nasza córka mieszkała wtedy z nami. Choć mieliśmy okazję ją wyprowadzić, nie spieszyła się. I praktycznie nie było jej w domu - studia, praca, hobby, spała tylko w domu. Jaki więc sens miała wyprowadzka?

Mieszkanie, które kupiliśmy dla naszej córki, zostało wynajęte, a pieniądze trafiały na konto bankowe, gdzie odkładaliśmy je dla niej. Nie dotykaliśmy tych pieniędzy, stwierdziliśmy, że będzie to poduszka powietrzna dla córki w czasie urlopu macierzyńskiego lub gdy ona i jej mąż będą chcieli powiększyć przestrzeń mieszkalną, chociaż córka miała dwupokojowe mieszkanie.

Mój mąż i ja dobrze zarabialiśmy, ale nasza córka już dawno nie brała od nas pieniędzy, ubierała się i kupowała wszystko, czego potrzebowała na własny koszt. Próbowała zapłacić rachunki za jedzenie i media, ale ja i mój mąż odmówiliśmy.

Dodatkowy talerz zupy to żaden dodatkowy wydatek, a rachunek za media jakoś zapłacimy sami. Czas mijał, nadszedł wieczór poznania rodziców pana młodego. Postanowiliśmy zorganizować spotkanie u nas, tak aby było wygodniej dla wszystkich. Początek wieczoru nie zapowiadał żadnych wstrząsów.
Przez pierwsze pół godziny poznawali się, rozmawiali o przyrodzie i pogodzie, a następnie przeszli do przyszłego ślubu. Dyskutowaliśmy o dacie, miejscu i formacie wydarzenia, wyrażaliśmy swoje pomysły i słuchaliśmy młodych ludzi, biorąc pod uwagę liczbę gości i przybliżony budżet.

Wydawało się, że nic w tym nadzwyczajnego, dopóki mama pana młodego nie zapytała, co byśmy dali naszej córce. Nie od razu zrozumiałam, co miała na myśli.

"Jaki posag wniesie twoja córka do nowej rodziny? Będą mieszkać w mieszkaniu naszego syna, a on będzie ją utrzymywał na urlopie macierzyńskim, to wszystko jest drogie. Stąd pytanie, ile wniesie pieniędzy?" – potencjalna teściowa chętnie wyjaśniła o co dokładnie jej chodzi.

Moja córka chciała coś powiedzieć, ale szybko nadepnąłem jej na nogę. I ona sama bardzo się rozzłościła, ale starała się nie okazywać emocji.

"Myślałam, że czasy, gdy dla dziewczyny wymagano posagu, już dawno minęły. Zakładałam, że młodych ludzi łączą głębokie uczucia i chcą założyć rodzinę" – powiedziałam spokojnym tonem.

"Tak, uczucia są wspaniałe i bardzo cenne, ale niestety samymi uczuciami się nie nasycisz. Stąd posag to kwestia fundamentalna" - powiedziała.

„Niestety nie byliśmy gotowi na taki obrót sprawi i nie przygotowaliśmy dla córki posagu” – po raz kolejny niepostrzeżenie ścisnęłam dłoń córki pod stołem. Matka pana młodego zmarszczyła brwi i zamyśliła się. Sam pan młody siedział z lekko winnym uśmiechem, a na twarzy mojej córki malowały się zdziwienie, niedowierzanie, a nawet odrobina obrzydzenia.

"Cóż, skoro posag to taki wstyd, możesz przejąć wszystkie wydatki na wesele. To oczywiście nie jest równoważne, ale później jakoś to nadrobi, życie jest długie" - po chwili matka pana młodego rozwiązała problem.

Moja odpowiedź na tę propozycję była negatywna. Mąż skrzyżował ręce na piersi i oświadczył, że nie ma pieniędzy, że my też pożyczymy swoją część. Oczywiście kłamstwo, ale tylko my o tym wiedzieliśmy.

Kobiety/YouTube @Ploteczki
Kobiety/YouTube @Ploteczki

Matka pana młodego zagryzła wargi, po czym wstała i stwierdziła, że ​​takie nierówne małżeństwo im nie pasuje i niestety ślub trzeba będzie odwołać. Cała szlachecka rodzina wstała i wyszła na korytarz.

Byłam gotowa na histerię córki, już nawet zaczęłam szukać słów pocieszenia, ale córka spojrzała na mnie oszołomiona, powiedziała „no cóż” i poszła nastawić czajnik na herbatę. Oczywiście córka przez chwilę była w złym humorze, ale szybko wróciła do zdrowia. Cieszyła się, że los oszczędził jej takiego skarbu. Ja też byłam bardzo szczęśliwa.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Syn spędzał lato u teściowej. Dałam pieniądze na jego utrzymanie": Teściowa wszystko dała córce

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: 6 246,13 złotego dodatku do emerytury. ZUS i KRUS przyjmują wnioski od osób z konkretnego rocznika

O tym się mówi: Maciej Orłoś nie podtrzymał emocji. Mocno oberwało się Tadeuszowi Rydzykowi