Jak dobrze, że byłam blisko ojca! Dzięki niemu moje życie było jasne i pełne radosnych wydarzeń. Nie zauważyłam, że miałam niekompletną rodzinę.
Jednak moi przyjaciele zawsze mówili mi, że wkrótce wszystko się zmieni, mówiąc, że wkrótce wprowadzi do domu kobietę, a jak wiemy, macochy rzadko są przychylne swoim pasierbicom.
Z przerażeniem czekałam na ten moment, ale szybko nie nadszedł. Tata nie chciał się z nikim spotykać, żebym nie czuła się pokrzywdzona.
Dlatego Maria pojawiła się w jego życiu i mieszkaniu dopiero wtedy, gdy wyruszyłam w świat na własną rękę.
Nasza relacja nie ułożyła się jednak niemal od razu. Można powiedzieć, że od pierwszego wejrzenia darzyliśmy się wzajemną wrogością. Choć tata twierdził, że Maria jest sympatyczna i będzie górą dla rodziny, ja w to nie wierzyłam, a z macochą nadal się kłóciłyśmy.
Z tego powodu musiałam rzadziej odwiedzać dom rodziców, co bardzo mnie złościło. Na szczęście mogłam po prostu zadzwonić i porozmawiać z tatą.
Na szczęście w tym czasie byłam już na dobrej drodze do własnej rodziny. Miałam chłopaka, Igora, z którym byłam w związku przed ślubem. Po jego oświadczynach przygotowywałam się do pierwszego spotkania z jego mamą, mając nadzieję, że wszystko pójdzie gładko.
Ale tak się nie stało. Od samego początku Zuzanna patrzyła na mnie tak, jakbym nie była godna przebywania w jej pobliżu.
Wypytywała mnie o wykształcenie, zainteresowania i oczywiście o rodzinę, a kiedy dowiedziała się, że wychowywał mnie tylko ojciec, stwierdziła, że najwyraźniej jestem złą gospodynią domową, której nie potrzebuje jej synek.
Po tym przyjęciu przez kilka dni chodziłam z mokrymi oczami, nie wierząc, że coś takiego mi się przytrafiło. Mój narzeczony wyglądał na zakłopotanego, nie spodziewał się tego po swojej matce.
Mimo to cieszyłam się, że Igor porozmawiał o tym z matką. Wydawało się, że po tym wszystko się uspokoiło między mną a moją przyszłą teściową. Ale nie.
Znalazłam idealną suknię ślubną, w której wyglądałam świetnie. Wystarczyło tylko dopasować ją do mojej figury i gotowe.
Niestety, w dniu, w którym mieliśmy odebrać suknię z atelier, mój chłopak i ja byliśmy zajęci. Chciałam poprosić ojca o przysługę, ale Zuzanna zainterweniowała.
Moja przyszła teściowa zaproponowała, że odbierze sukienkę, ponieważ i tak będzie w okolicy atelier. Zaufałam jej, a kiedy tam dotarłam, prawie zemdlałam.
Moja idealna sukienka została niemiłosiernie pocięta, a przyszła teściowa udawała, że nic się nie stało. I uwierzyłabym jej, gdyby nie jej spojrzenie.
W histerii poszłam do ojca. Bardzo potrzebowałam jego wsparcia. I kiedy dość głośno mu się wyżalałam, siedząc w kuchni, weszła Maria. Myślałam, że zacznie szydzić, ale zaskoczyła mnie.
Wyglądała na bardzo oburzoną. Kazała mi się szykować, bo już dzwoniła po taksówkę. Z jej inicjatywy pojechaliśmy do domu Zuzanny.
- Naprawdę myślisz, że jeśli dziewczyna nie ma matki, to można ją obrażać? Czy ty sama nigdy nie byłaś synową? - krzyczała Maria, a ja czułam się tak ciepło przy jej udziale, jakby była moją własną matką.
Prawie walcząc, wzięłyśmy resztę sukienki i poszłyśmy do domu. Kiedy Igor dowiedział się o wszystkim, był wściekły. Powiedział matce z głębi serca, że i tak się żeni.
Dosłownie wpadłam w histerię, patrząc na kawałki, które niedawno były moim marzeniem.
Maria poprosiła mnie, żebym się uspokoiła i już nie płakała. Jest krawcową. Jutro, w piątek, weźmie wolne, a w weekend zajmiemy się odrestaurowaniem sukienki.
- Dlaczego mi pomagasz? - zapytałam, nie wierząc w jej bezinteresowność.
- Jak to dlaczego? - nagle stała się zakłopotana. - Jesteś moją pasierbicą. Tak, nasza relacja jest daleka od ideału, ale jak mogę zostawić cię w takiej katastrofie?
Nie mogłam się powstrzymać i przytuliłam Marię, płacząc jeszcze mocniej. Po tych słowach wydawało mi się to konieczne i słuszne. Ona też mnie przytuliła i zdałam sobie sprawę, że nasza wrogość dobiegła końca.
Na weselu Maria dumnie zajęła miejsce matki panny młodej i upewniła się, że Zuzanna niczego nie zepsuje. Ta z kolei pamiętała o naszej wizycie i okazywała swoją życzliwość w każdy możliwy sposób. W ten sposób odnalazłam swoją matkę i wyjaśniłam teściowej, że nie jestem całkiem bez matki...
O tym się mówi: Trzy liście zawieszone w progu domu mogą przyciągnąć pomyślność. Co oferuje popularny wawrzyn