Kiedy weszłam do działu z pieczywem, miałam zamiar wziąć kilka bochenków, ale dostęp do półki był zablokowany przez starszą kobietę, która bawiła się chlebem, przesuwając bochenki i sprawdzając cenę przez długi czas.
Na początku byłam zirytowana tym, jak wolno to robiła, ale potem zobaczyłam, że trzymała w dłoni bardzo małą garść monet — na pierwszy rzut oka było to najwyżej 2 złote. Cóż, pomyślałam, przejdę do innego działu, podczas gdy ona będzie grzebać.
Kiedy kilka minut później wróciłam do "chleba", babci już nie było, ale podeszła za mną i zapytała:
"Przepraszam serdecznie, czy mogłaby mi pani trochę dołożyć do chleba, znalazłam najtańszy, ale brakuje mi 30 groszy".
I wtedy zrozumiałam, dlaczego ta babcia tak długo się grzebała — szukała metki z najniższą ceną i, jak się okazało, bezskutecznie.
Przypomniałam sobie, jak moja babcia, niech Bóg ma ją w opiece, żyła od emerytury do emerytury i dobrze, że moi rodzice pomogli jej opłacić mieszkanie i media, w przeciwnym razie żebrałaby w sklepie.
Wspominając babcię, rozpłakałam się i sięgnęłam do portfela. Chciałam zrobić coś miłego dla staruszki, więc wyjęłam dwa banknoty po 20 złotych i wręczyłam je kobiecie.
Wydawało mi się, że na początku chciała być oburzona, mówiąc, dlaczego z nią żartuję, ale w jej oczach widziałam rodzaj głodu, powiedziałabym nieludzkiego.
Przekonywałam ją do wzięcia pieniędzy przez około 5 minut, argumentując, że chcę zrobić dobry uczynek, i w końcu się zgodziła. Zgłosiłam się na ochotnika, by pomóc jej nieść zakupy.
Seniorka nie wybrzydzała, w przeciwieństwie do tych, którzy zwykle mają dużo pieniędzy, i zamiast tego kupiła najpotrzebniejsze rzeczy: płatki śniadaniowe, masło, chleb i najprostszą herbatę. Chciałam dołożyć więcej na coś smacznego, ale powiedziała, że nie warto. Nie nalegałem — zamiast tego, podczas gdy ona chodziła wzdłuż rzędów, sama zebrałam trochę owoców i warzyw, a następnie przy kasie, po zapłaceniu, włożyłam je do torby staruszki.
Kiedy szłyśmy do jej domu — to dosłownie pięć minut od sklepu — powiedziała mi, że mieszka sama, jej mąż zmarł już dziesięć lat temu, a jej dzieci zupełnie o niej zapomniały, same mają kariery i dzieci. Została sama ze skromną emeryturą.
Wymieniłyśmy się numerami telefonów i powiedziałam jej, żeby zadzwoniła do mnie w nagłych wypadkach. Zdaje się, że zyskałam babcię...
O tym pisaliśmy niedawno: Małgorzata Tomaszewska zwolniona z "Pytania na Śniadanie". Teraz ciężarna gwiazda opowiada o swojej chorobie. Czy kobieta jest poważnie chora