Moja mama bardzo mi pomogła. Opiekowała się moim dzieckiem, dzięki czemu mogłam wrócić do pracy i zarabiać na dom. Bez niej nie byłabym w stanie wziąć kredytu hipotecznego i go spłacać. Dzięki niej uniknęłam też wyrzutów sumienia, że zostawiam dziecko z obcą osobą. Było pod najlepszą i najczulszą opieką babci.
Naprawdę się starała. Nie tylko dbała o to, żeby maluch był czysty i najedzony, ale także zabierała go na spacery, lepiła z plasteliny i dbała o dom. Zapisała go nawet na basen i grała z nim w piłkę.
To babcia nauczyła nasze dziecko jeździć na rowerze. My wracaliśmy z pracy i mieliśmy dla niego ledwie kilka godzin, za nim położył się spać. Kiedy Mateusz poszedł do pierwszej klasy, nauczycielki były zaskoczone, jak wiele umie. Pytały, gdzie się nauczył liczyć, pisać i skąd zna tak wiele wierszy i bajek. Z dumą mówiłam, że to zasługa mojej mamy.
Postanowiłam zapłacić mamie za to, że tyle czasu i uwagi poświęca wnukowi. Na początku nie chciała się zgodzić, ale w końcu dała się namówić. Wszyscy byli zadowoleni... no prawie wszyscy. Moja teściowa nie mogła się pogodzić z tym, że płacę własnej matce pensje. Co rusz mówiła, że nie rozumie, jak mogę płacić babci za opiekę nad wnukiem.
"Jeśli chodzi o mnie, lepiej w ogóle nie siedzieć z wnukiem, niż siedzieć i brać pieniądze od własnej córki! Przecież wam te pieniądze też są potrzebne. Macie małe dziecko, kredyt hipoteczny" mówiła do mnie.
"Niech teściowa da spokój, gdyby nie moja mama, musielibyśmy zatrudnić nianię i zapłacić jej nawet trzy razy tyle" podkreślałam.
To jednak nie przekonywało mojej teściowej. Dla niej w braniu pieniędzy od dzieci było coś niewłaściwego. Co chwilę mówiła nam, ile mogliśmy kupić za te pieniądze. Nie wahała się nawet wytknąć mojej mamie tego, co robi.
"Już nie wezmę od ciebie pieniędzy córeczko. W końcu, kiedy zajmuję się małym, piję waszą herbatę, jem jedzenie. Mam swoją emeryturę. To mi wystarczy" powiedziała mi po jednej z rodzinnych imprez mama. "Twoja teściowa ma rację" dodała ściszonym głosem.
"Mamo, nie wymyślaj, proszę, to nawet nie podlega dyskusji! Każda praca musi być opłacona. Porozmawiamy też z teściową" zapewniłam mamę.
Poprosiłam męża, żeby raz na zawsze przemówił teściowej do rozumu. Jeśli nie zmieni zdania, niech przynajmniej swoją opinię zostawi dla siebie. Na jakiś czas miałam z teściową spokój.
Niespodziewanie moja mama zachorowała. Konieczny okazał się zabieg. Rokowania są dobre, ale moja mama przez dłuższy czas nie będzie mogła opiekować się wnukiem. I wtedy zadzwoniła do mnie teściowa.
Zaczęła od pytania o zdrowie mojej mamy. Podziękowałam jej i zapewniłam, że czuje się coraz lepiej.
"A kto teraz usiądzie z Mateuszem? Jeśli chcecie, mogę z nim zostać. Tylko musicie mi zapłacić więcej, niż płaciliście twojej matce" powiedziała, a ja przypomniałam jej własne słowa, że "lepiej nie siedzieć z wnukiem, niż opiekować się nim za pieniądze".
"Nie przypominam sobie, żebym mówiła coś podobnego" powiedziała. "Musiałaś coś źle zrozumieć".
"Byłabym wdzięczna, gdybyś została z dzieckiem, ale nie mogę ci za to zapłacić. Muszę pomóc mamie. Leczenie wymaga pieniędzy".
Powiedziała, że się zastanowi.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mój mąż zaprosił matkę na urodziny naszego synka. Teściowa postawiła sprawę jasno. Ja mam zaprosić ją osobiście
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Aleksander Łukaszenka rozmawiał z Putinem o planach Wagnerowców. Padają nazwy dwóch dużych polskich miast
O tym się mówi:Na mogile Kamilka z Częstochowy stanie wyjątkowy pomnik. Wszystko dzięki otwartym sercom osób, których poruszył los chłopca