- Córka jest już dorosła, jesteśmy małżeństwem od dwudziestu siedmiu lat i nie ma już żadnych uczuć.
- Ty masz pięćdziesiąt cztery lata — przypomniała mu Maria. - Naprawdę zdecydowałeś się na młodą dziewczynę?
- To nie tak dużo — kontynuował mężczyzna. - Nadal możesz spotkać godnego mężczyznę. Jesteś atrakcyjną kobietą, nawet dwa lata młodszą ode mnie, więc wszystko jeszcze może być.
Maria tak nie myślała i nie zamierzała nikogo szukać. Żyła pracą, domem i rzadkimi wizytami córki, która miała już własną rodzinę. Tak, z dawnej pasji i romansu z mężem naprawdę nic nie zostało, ale też wiek nie zakładał ciągłych przygód i romansów. Żyli zgodnie z przyzwyczajeniami, kłócili się rzadko, choć wydawało się, że tylko majątek i Roksana są wspólne. Córka wyszła za mąż dwa lata temu, ona i jej mąż budowali karierę, więc wnuków jeszcze nie było.
Dziewczyna ostro zareagowała na wieść o decyzji ojca.
- Więc uważasz, że to normalne, że na starość się rozwodzisz, dzielisz majątek i zaczynasz nowe życie? - Dziewczyna nie zrozumiała.
- Mamy dwupokojowe mieszkanie — uzasadniał Olgierd. - Możemy się podzielić, już sprawdziłem opcje.
- Wow, jak szybko, - zdenerwowała się Roksana. - Podczas gdy moja mama piekła ciasta i pracowała w domu, ty szukałeś możliwości zamiany mieszkania?
- Nie szukałem, ale patrzyłem — powiedział mężczyzna. - Gdybyśmy zamienili je na dwie kawalerki i podzielili się dopłatą, wystarczyłoby na normalne życie.
- Nie działaj mi na nerwy — dziewczyna była wściekła. - Żyć i trwać razem, po co te wszystkie namiętności rodem z brazylijskich seriali?
- Mam dość twojej matki, więc sprawa jest rozwiązana — nie zamierzał rezygnować.
Maria czuła się całkowicie bezradna i zdezorientowana. Była przyzwyczajona do tego, że wszystkie domowe trudności rozwiązywały się same, miała dobrą pracę i nie wątpiła w pomoc córki w razie potrzeby.
Po prostu nie była gotowa, aby rozpocząć życie w nowym mieszkaniu i żyć samotnie. Kobieta spojrzała na racjonalne podejście męża i stała się jeszcze bardziej przygnębiona.
Martwiła się i czuła się w tej sytuacji obrzydliwie, ale przed koleżankami ukrywała prawdę. Zamierzała poprosić o dzień wolny dopiero w dniu rozwodu, ale musiała wziąć kilka dni wolnego z powodów rodzinnych.
Nagle dowiedziała się, że ciotka umieściła ją w testamencie, co zostało potwierdzone u Notariusza.
Tak więc Maria nagle nawet dla siebie stała się "bogatą dziedziczką", ciotka Ala nie miała własnych dzieci i zawsze mówiła, że zostawi swoje trzypokojowe mieszkanie wszystkim siostrzeńcom. Dlatego nikt nie miał co do tego wątpliwości. Maria poszła do notariusza, zobaczyła testament na własne oczy i zaczęła przygotowywać się do przyjęcia spadku.
Olgierd przypadkowo dowiedział się o zmianach w życiu Marii i jakoś dramatycznie się ożywił. Zwrócił się do kompetentnych osób, oszacował możliwy zysk ze spadku i radykalnie zmienił swój stosunek do żony. Temat rozwodu jakby ucichł, a mężczyzna zaczął nawet planować wspólną przyszłość, jakby nic się nie stało.
- Musimy zrobić remont w naszym nowym mieszkaniu — uzasadniał, nie zważając na zdziwioną minę żony. - Jest praktycznie w centrum, możemy dobrze zarobić na najemcach. Zmodernizujemy samochód, kupię łódź do łowienia ryb. A potem w każdej chwili będziemy mogli sprzedać mieszkanie i nie będziemy mieli problemów finansowych.
- A co z rozwodem? - przypomniała mu Maria. - Męczy cię rutyna i ciągnę cię w dół.
- Nie kręć, - mruknął Olgierd. - Tak, miałem trudny okres, ale teraz wszystko jest dobrze.
- A jaki jest tego powód?
- Po prostu pomyślałem, że naprawdę nie powinniśmy się rozstawać na starość — uzasadnił. - W porządku, możemy to znieść, skoro znosiliśmy to przez tyle lat.
- Powodem mojego życia z tobą nie była cierpliwość — smutno odpowiedziała Maria. - Coś ci się pomieszało.
Potem dowiedziała się, że Olgierd złożył wniosek o rozwód, argumentując decyzję utrzymaniem rodziny. Nic mu nie powiedziała, i sama też złożyła pozew o rozwód i przeniosła się na kilka tygodni, aby zamieszkać z córką. Olgierd dzwonił, przychodził, przekonywał i kłócił się.
- Nikt nie potrzebuje twojej dumy — powiedział ze złością. - Tak, trochę przesadziłem, ale nie widzę w tym nic wielkiego. Wracajmy do domu i zajmijmy się swoim życiem.
Roksana nie wtrącała się, nie naciskała na matkę, tylko raz zapytała, czy jest pewna swojej decyzji.
- Wiesz, kiedy twój ojciec zamierzał się rozwieść, bardzo się bałam — powiedziała szczerze. - Wtedy jego sztuczki po otrzymaniu spadku bardzo mną wstrząsnęły. Zdałam sobie sprawę, że mógł odejść w każdej chwili, a teraz szukał tylko korzyści finansowych.
- I co będzie dalej? - córka nie rozumiała. - Nie usprawiedliwiam i nie wspieram ojca, ale on jest człowiekiem rodzinnym, rozumiesz?
- Rozumiem, możesz kontynuować normalną komunikację z nim, a ja spróbuję żyć samodzielnie.
- Dasz sobie radę? - Córka zwątpiła.
- Spróbuję — odpowiedziała szczerze matka. - Jak pokazało mi życie, nie było sensu polegać na ojcu, a ja już od wielu lat żyłam w iluzjach i nie chciałam dłużej żyć w iluzjach.
- Jestem tobą zmęczona, więc jest już załatwione — powiedziała mężowi Maria przez telefon. - Sam powiedziałeś, że życie jest ulotne, a nasze drogi muszą się rozejść, niech tak będzie.
- Wow, co za bizneswoman się stała, jak spadek otrzymała — sarkał. - Okazuje się, że udawała potulną owieczkę, a teraz jest twarda!
- Myśl jak chcesz, ale proszę cię, żebyś przyszedł na rozwód.
- Czyli podzielimy mieszkanie? - zapytał Olgierd.
- Proponuję od razu zameldować je na Roksanę, ty tam zostaniesz, a ja przeniosę się do mieszkania ciotki — przedstawiła propozycję Maria.
- Nie, chcę czuć się pewnie i mieszkać oficjalnie we własnym mieszkaniu, - wściekł się. - W przeciwnym razie okaże się, że ty żyjesz w luksusie — w trzypokojowym mieszkaniu, w centrum, a ja jestem jak ubogi krewny w mieszkaniu, zameldowany na córkę, bez swojego oficjalnego kąta.
- A więc wymiana — Maria nie zamierzała się kłócić.
Tydzień później para rozwiodła się, rozchodząc się z powodu wzajemnych wykroczeń i niezadowolenia.