Prezydent Biden zaczął swój trzeci dzień dyplomatycznej podróży po Europie nadzwyczajnym spotkaniem w sobotni poranek z ukraińskimi urzędnikami, którzy dotarli do Warszawy ze swojego rozprutego wojną kraju, by apelować o dłuższą pomoc z Zachodu.
W miarę jak kontynuowany jest miesięczny konflikt zbrojny z rosyjskimi siłami inwazyjnymi, Biden usiadł na 40 minut z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kulebą i ministrem obrony Ukrainy Oleksiem Reznikowem w sali konferencyjnej w stołecznym hotelu Marriott, zanim odbył zamierzoną indywidualną konferencją z Prezydentem RP Andrzejem Dudą.
Biden pod wrażeniem opowieści ukraińskich gości
To the Russian people: You are not our enemy.
— President Biden (@POTUS) March 26, 2022
The American people stand with you and the brave citizens in Ukraine who want peace. pic.twitter.com/gsbtNYLKDt
Biden zadziwił się, gdy politycy ukraińscy opowiadali o długotrwałej podróży pociągiem i samochodem, jaką przed momentem odbyli. „Dobrą rzeczą jest to, że od początku wojny nauczyłem się spać w każdych warunkach” – powiedział Kuleba. „Więc spałem w pociągu, spałem w samochodzie”. „Spoglądasz na gościa, który przejechał pociągiem przeszło 1 200 000 mil. Dosłownie" – powiedział Biden.
Biden następnie skierował się do Pałacu Prezydenckiego w Warszawie, gdzie Andrzej Duda powitał go w trakcie niedługiej uroczystości powitalnej na dziedzińcu budynku. Polacy unieśli ciężar olbrzymiego napływu przesiedleńców rozpaczliwie ratujących się przed rosyjskimi uderzeniami w ludność cywilną w każdym zakamarku Ukrainy.
Dwaj prezydenci serdecznie uścisnęli sobie dłonie, gdy przybył Joe Biden, a następnie udali się wzdłuż podwójnej kolejki, by przywitać urzędników obu rządów. Zatrzymali się, by wsłuchać się, gdy zespół grał hymny obu narodów, po czym przeszli po czerwonym dywanie, aby podziwiać reprezentację polskich żołnierzy, zanim weszli do pałacu.
O tym się mówi: Minister obrony Rosji w złym stanie po rozmowie z Putinem. Co się z nim stało
Zerknij tutaj: Andrzej Duda przeżył chwilę niepewności o swój los. “Nie dyskutowałem z tym, taka była decyzja”