Jak podaje se.pl, w jednym z warszawskich szpitali dzieją się rzeczy niepojęte. Według zeznań pacjentów szpitala, są oni na siłę trzymanie pod kluczem, a personel daje im kary jak dzieciom. Jak podają media, pracownicy tego szpitala łamią przepisy bezpieczeństwa i narażają zdrowie osób obecnych placówce.

Ponura rzeczywistość na oddziale

WSB

Personel szpitala tłumaczy, że ich zachowanie wynika z obawy przed zakażenie koronawirusem. Zamknięci tam pacjenci są bezradni, ale także nie ukrywają Wściekłości, gdyż to NFZ decyduje tam o wszystkim.

Pacjenci tego szpitala są trzymani w izolacji pod kluczem całe tygodnie, bez możliwości kontaktu z bliskimi, a także bez dostępu do świeżego powietrza. Głodowe i niezjadliwe posiłki szpitalne nie służą zdrowiu pacjentów.

Mimo faktu, że personel medyczny tłumaczy swoje zachowanie pandemią, sami pozwalają sobie na wychodzenie z budynku i z oddziału wtedy, kiedy tylko zechcą. Jedyną ich ochroną przed koronawirusem jest dezynfekcja rąk i maseczki.

WSB

Pacjentom nie wolno rozmawiać z rodziną nawet przy zachowaniu bezpiecznej odległości. Nie wolno im wyjść na zewnątrz nawet na 5 minut, podczas gdy personel medyczny robi sobie na zewnątrz przerwy na papierosa. Zadawanie pacjentom kar jest w tej placówce na porządku dziennym. Jest tam zakaz odwiedzin, a drzwi zamykane są za karę. Jedna z pielęgniarek opryskliwie komentuje fakt, że pacjenci mogą swoich bliskich zobaczyć wyłącznie przez szybę, jakby byli w więzieniu.

Jest rozporządzenie komendanta CSK MON i nie ma żadnych odwiedzin ani opuszczania oddziału.

Romek będący pacjentem oddziału opowiedział, że drzwi wcześniej nie były zamykane na klucz, a jedynie zatrzaskiwane na elektryczny zamek, który można było otworzyć przyciskiem od wewnątrz.

Dowiedzieliśmy się, że drzwi są zamykane, bo wyszliśmy bez pytania z oddziału. Ale moment, który pielęgniarka wskazała mi jako wyjście z własnej woli, to jak szedłem na dół na rehabilitację i jak szedłem na wybory, gdzie mieliśmy pozwolenie iść samodzielnie.

Jedna z pracownic oddziału wprost przyznaje, że pacjentom zadawane są kary.

Jak ktoś utrudnia komuś pracę, to będą kary, proste. Dla pacjentów jest zakaz i tyle.

Pacjenci oddziału twierdzą, że pracujący tam personel jest zwyczajnie zły, bo tylko część pacjentów jest niesamodzielna i przykuta do łóżka, a reszta jest w stanie funkcjonować samodzielnie, co znacznie utrudnia im bezstresowe przeczekanie godzin pracy, bez zbędnego przemęczania się. Zakaz odwiedzin i zamknięte drzwi mają im to nieco ułatwić.

Co sądzisz o tych skandalicznych informacjach?

O tym pisaliśmy: Podczas pracy usłyszeliśmy z wnętrza windy wołanie. Ktoś krzyczał „Pomocy!” Nagle usłyszeliśmy łomot

Zerknij: Prezydent Andrzej Duda z pomysłem dla dzieci. Uczniowie otrzymają bon na wakacje, sprawdź, w jakiej wysokości