Tegoroczny powrót do szkół stanowił wyjątkowe wyzwanie dla kadry nauczycielskiej. Wielu pracowników placówek edukacyjnych zdecydowało się na przerwanie lub zakończenie kariery ze względu na pandemię, która niewątpliwie pogarsza warunki ich pracy - a te już same w sobie nie są najlepsze.
Niepokojące informacje ze szkół obiegają media
Stale słyszy się o pogarszającej się sytuacji nauczycieli, którzy nie mają już sił na walkę z systemem. Masowo odchodzą oni na urlopy zdrowotne, świadczenia kompensacyjne, a także emerytury. Niebawem może to doprowadzić do sytuacji, w której szkoły będą mieć problem z zapełnieniem dziur w kadrze, a co za tym idzie - z zapewnieniem uczniom odpowiedniego poziomu edukacji. Z pracy najczęściej rezygnują bowiem najstarsi nauczyciele - a więc ci najbardziej doświadczeni.
Cała sytuacja wzbudziła zaniepokojenie Marcina Korczyca z fundacji Ja, Nauczyciel.
"Tam, gdzie nauczyciel odchodzi na urlop zdrowotny, świadczenie kompensacyjne, czy emeryturę, zawsze potrzebny jest ktoś inny, najczęściej nowy. W wielu szkołach arkusze organizacji są bardzo napięte, a młodzi do szkół masowo o pracę nie aplikują. To problem złożony. Nasz zawód nie gwarantuje niestety godnych zarobków" - przekazał w raporcie "Powrót do szkoły - obawy i potrzeby środowiska nauczycielskiego".
Nauczyciele nie kryją oburzenia
Głos w sprawie zabrały również nauczycielki, które nie ukrywają frustracji związanej z decyzjami rządu.
"O tym, aby odejść po 30 latach pracy przed tablicą, myślałam już od kilku lat. Sytuacja pandemii tylko przyczyniła się do tego, że w tym roku szkolnym podjęłam ostateczną decyzję. Atmosfera w szkole była od kilku lat trudna do wytrzymania. Przeszkadzały mi ciągłe konflikty na linii dyrekcja - nauczyciele - rodzice, brak środków na podstawowe pomoce naukowe i artykuły biurowe, do tego doszedł strach o własne zdrowie. W domu opiekuję się chorą na raka mamą, dlatego od tego roku szkolnego zdecydowałam, że dla mojego dobra i dobra mojej rodziny, lepiej będzie, kiedy odejdę ze szkoły" - wyznała w rozmowie z portalem gazeta.pl jedna z nauczycielek.
Inna skomentowała trudną sytuację finansową osób wykonujących ten zawód: "Pracuję za 2300 do ręki i jeszcze mam kupować z własnej kieszeni pomoce dydaktyczne, papier do drukarki, toner, laminarkę, bo szkoła nie zapewnia, a rodzice wymagają".
Niestety, stałe konflikty na linii dyrekcja - nauczyciele - rodzice nie poprawiają kryzysowej sytuacji, w której wszyscy się znaleźliśmy.
Jak informował portal Życie: Prace serwisowe w polskich bankach. Klienci tych placówek mogą mieć problemy z płatnościami. W ten weekend muszą uzbroić się w gotówkę
Może cię zainteresować: Pewna grupa społeczna może otrzymać dodatkowe pieniądze. Jest jednak pewen warunek. O co chodzi
Pisaliśmy również o: Lech Wałęsa nie wytrzymał. Wyszedł ze sztuki o "Solidarności" już po pierwszym akcie. Co się stało