Irena Golec, mama Pawła, Łukasza, Rafała i Stanisława, zmarła w wieku 85 lat, pozostawiając po sobie nie tylko wspomnienia, ale i ogromne emocjonalne dziedzictwo, którego żadna formalność nie jest w stanie objąć.

Choć Golec uOrkiestra kojarzy się z radością, góralską energią i rodzinnym ciepłem, ostatnie miesiące pokazały, że nawet w najbardziej zgranej rodzinie przychodzi czas na chwile ciszy, refleksji i głębokiego smutku.

Irena Golec była nie tylko matką znanych muzyków – była też kobietą, która od najmłodszych lat zaszczepiała w nich miłość do muzyki, do korzeni, do Boga i do siebie nawzajem. – Dziękujemy Ci za Twój piękny uśmiech, za miłość do muzyki, którą w nas zaszczepiłaś, i za każdą Twoją modlitwę – pisali bracia po jej śmierci, żegnając ją z głębokim wzruszeniem.

Wspomnienia o Irenie pojawiały się nie tylko w mediach społecznościowych, ale również w prywatnych rozmowach, w ciszy domów i brzmieniu nut, które nadal noszą w sobie góralskiego ducha.

Choć serca były pełne żalu, już wkrótce po pogrzebie trzeba było zająć się kwestiami bardziej przyziemnymi – sprawami spadkowymi. Jak ujawnili muzycy, ich mama nie zostawiła testamentu. Cały proces musiał więc przebiegać według przepisów prawa spadkowego. – Czytanie dokumentów trwało kilka godzin. Każda czynność musiała być dobrze przemyślana. Ważne, by zrobić to raz, a porządnie – bo te dokumenty zostaną z nami na zawsze – powiedział w rozmowie z „Faktem” Łukasz Golec.

Choć wiele rodzin w takiej sytuacji doświadcza nieporozumień i napięć, bracia Golec pokazali, że wartość dziedzictwa to nie tylko ziemia czy nieruchomości – to także wzajemny szacunek.

Wbrew obawom, proces podziału majątku przebiegł bez najmniejszych spięć. – Tutaj absolutnie panuje pełna zgoda między nami. Każdy z nas coś odziedziczył i wszyscy są zadowoleni – zapewnił Łukasz. Majątek obejmował przede wszystkim działki i domy, ale dla braci znacznie cenniejsza okazała się jedność, jaką potrafili zachować mimo emocji i formalności.

Dla zespołu Golec uOrkiestra muzyka od zawsze była rodzinna. To z domu wynieśli wrażliwość, siłę i naturalną potrzebę wspólnego grania. – Mama nauczyła nas być twardymi, ale i czułymi. Dzięki niej wiemy, kim jesteśmy i skąd pochodzimy – mówili niejednokrotnie. Po jej odejściu zostaje nie tylko pustka, lecz także nieustająca obecność – w słowach, melodiach, decyzjach i modlitwie.

Formalności zostały dopełnione. Dokumenty podpisane. Ale pamięć – ta najważniejsza – dopiero teraz zaczyna dojrzewać w ich sercach. Bo Irena Golec była nie tylko matką – była źródłem. A źródła, choć czasem cichną, nigdy nie wysychają.

To też może cię zainteresować: Karol Nawrocki spotkał się ze Sławomirem Mentzenem. Dziennikarze "19.30" nie zostawili na nich suchej nitki

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Samolot runął na ziemię. Są ofiary