"Póki jesteśmy młodzi, musimy żyć tu i teraz, a oszczędzać będziemy na starość, kiedy już nic nie będziemy chcieli" - usprawiedliwiała się moja mama. Ojciec i babcia jej nie wierzyli i mieli rację, bo na starość mama faktycznie zaczęła oszczędzać, tylko w bardzo dziwny sposób.
Mama długo nie przechodziła na emeryturę, mówiąc, że w domu nie ma co robić, nudzi się, a w pracy jest przynajmniej jakieś urozmaicenie, nie jest tak nudno. Nie zmuszałam matki do pozostania w domu. W tamtym czasie nie było dzieci, przy których potrzebowałam pomocy. Nie było też miasta, które odwracałoby uwagę mojej matki. Ale po pandemii starszych pracowników zaczęto ostrożnie wysyłać na emerytury, mówiąc: "Ustąp młodym, nie ma wystarczających środków na pensje dla wszystkich".
Najwyraźniej moja mama uznała, że teraz może udać się na zasłużony odpoczynek. W tym czasie właśnie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Pocieszyło mnie oświadczenie matki, że jest teraz pełnoprawną emerytką i zostanie w domu.
Ucieszyłam się w tym sensie, że mogłam liczyć na pomoc mamy przy nienarodzonym jeszcze dziecku. Nie chcę robić sobie długiej przerwy w pracy, więc pomyślałam, że urodzę, wykorzystam część urlopu macierzyńskiego, a potem mama pomoże mi przy dziecku. Ale teraz myślę, że pokłócimy się z mamą dużo wcześniej, niż urodzi się dziecko i będę musiała wrócić do pracy.
Wszystko sprowadza się do pieniędzy. Moja mama uparcie nie chce wydawać pieniędzy na własne życie, ale stale potrzebuje pomocy ode mnie. Kiedy po raz pierwszy poprosiła o pieniądze tak łatwo, jakbyśmy już wszystko uzgodnili, dałam jej pieniądze. Cóż, są różne sytuacje — można wydać dużo pieniędzy, na przykład na leki lub kupuje chemię gospodarczą z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Co więcej, w tamtym czasie sama jeszcze pracowałam, więc rodzina miała łatwiej. Ale miesiąc nawet się nie skończył, kiedy moja mama powiedziała, że znowu potrzebuje pieniędzy. Pojawiło się naturalne pytanie: na co tyle potrzebujesz? Mama odpowiedziała coś ogólnikowo, ale chodziło o to, że na lekarstwa.
No dobra, zdrowie jest ważne, nie można na nim oszczędzać. Potem miałam odwiedzić mamę, a ona dała mi całą listę artykułów spożywczych do przyniesienia. Powiedziała, że źle się czuje i nie pójdzie sama do sklepu, więc mam zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby wszystko kupić, a ona da mi pieniądze później. Pieniędzy oczywiście mi nie dała. Jakoś temat ucichł, sytuacja powtórzyła się w kolejnym miesiącu, w trzecim też.
Zaczęłam się martwić, bo wydatki były bardzo duże, policzyłam, ile ja wydaję plus emerytura mamy i wyszło tego bardzo dużo. Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie ma sensu owijać w bawełnę, zapytałam ją wprost, gdzie wydaje tyle pieniędzy. "Tak dużo — ile pieniędzy wydaję?" - zdziwiła się moja matka.
Byłam zmęczona wykrętami, więc po prostu powiedziałam jej, ile myślę, że wydaje miesięcznie. Mama uniosła brwi i zapytała, skąd wzięłam tę kwotę. Wyjaśniłam, że policzyłam jej emeryturę i dodałam to, co jej dałam. "Nie wydaję mojej emerytury", powiedziała. "Oszczędzam moją emeryturę."
Wyjaśniła, że oszczędza swoją emeryturę na "czarną godzinę", a ona żyje i planuje żyć z pieniędzy, które ode mnie dostaje.
Mój mąż powiedział, że zobowiązał się do utrzymywania mnie i dziecka, ale to nie dotyczy mojej matki, więc nie będzie jej utrzymywał. To surowe, ale zgadzam się z nim. Moja matka postanowiła zacząć oszczędzać w złym momencie i wybrała bardzo dziwny sposób.
O tym się mówi: Marcin Hakiel i Dominika Serowska zdradzili imię swojego dziecka. Chyba nikt nie obstawiał takiego wyboru