Od tego czasu rzadko mnie odwiedzają, choć poświęciłam im całą swoją uwagę. Z tego powodu mój mąż mnie opuścił. Teraz mam bardzo samotną starość.

Mój mąż i ja przeprowadziliśmy się kiedyś do nowego mieszkania. Sąsiedzi jeszcze nie wiedzieli, ale wkrótce zaczęła do nas przychodzić starsza, nieśmiała seniorka.

Wyglądała bardzo skromnie, ale zawsze była schludna. Szła z trudem, opierając się o laskę. Nigdy nie prosiła o pieniądze — tylko jedzenie: łyżka cukru, cebula lub trochę płatków.

Oczywiście zawsze dzieliliśmy się z nią tym, co mogliśmy. W odpowiedzi patrzyła na nas z ciepłem i mówiła:
– Jaką jesteście dobrą parą, dbajcie o siebie nawzajem. Dzieci dorosną, a wy zostaniecie ze sobą. Ja straciłam wszystko...

Na początku nie odważyliśmy się zapytać, co się stało w jej życiu, ale potem sąsiedzi powiedzieli wszystko. Alicja miała dużą rodzinę: męża i troje dzieci.

Mieszkali w trzypokojowym mieszkaniu. Ale jej postać była skomplikowana. Prawie nie zwracała uwagi na męża, często go wyrzucała i czyniła go winnym każdej sytuacji. A dzieci dosłownie ubóstwiała, nazywając je swoim wsparciem i nadzieją.

Jej mąż był prawdziwym pracownikiem, znał się niemal na wszystkim. Pracował w warsztacie, pomagał sąsiadom, naprawiał wszystko, co mógł.

Przynosił wszystkie pieniądze do domu, przekazywał je swojej żonie. Ale zamiast wdzięczności i szacunku nieustannie go krytykowała. Sąsiedzi próbowali z nią rozumować, ale mówiła tylko:
– Dzieci to moje skarby, a mąż jest tylko niepotrzebnym balastem, który też chce jeść.

Alicja praktycznie nie chciała pracować, całkowicie skupiła się na opiece nad dziećmi. Ale kiedyś jej mąż nie mógł tego znieść. Odszedł, chociaż był bardzo cierpliwą osobą. Powiedziała wszystkim, że to ona go wyrzuciła. Po jego odejściu dostała pracę jako listonosz.

Dzieci dorosły. Syn wyjechał za granicę i nikt go więcej nie widział. Dwie córki postanowiły sprzedać mieszkanie rodziców. Przeniosły matkę do jednego pokoju, a pieniądze ze sprzedaży zostały podzielone między siebie.

Od tego czasu jej córki odwiedzały ją tylko kilka razy przez wszystkie lata, ale nie przyniosło jej to ani bogactwa, ani szczęścia. Jej emerytura jest niewielka, dzieci nie pomagają, a teraz jest zmuszona prosić sąsiadów o jedzenie.

Wspomina często męża, ale gdzie on teraz jest — nie wie. Mówią, że ma teraz inną rodzinę, w której jest doceniany i kochany.

Ta historia zmusiła mnie do myślenia. Teraz bardziej doceniam męża. Nasz syn i córka dorastają, ale rozumiem: prędzej czy później zbudują swoje rodziny i pozostaniemy tylko we dwoje.

Staram się przekazać moim znajomym pomysł, że nie powinno się zbytnio polegać na dzieciach. Najważniejsze jest, aby zachować ciepło i wzajemne zrozumienie w relacjach z mężem. Ale, niestety, wiele kobiet uważa, że mąż zawsze jest winien, a jeśli mu się nie uda, należy się go pozbyć.

Na pewno nie nauczę tego mojej córki! W naszej rodzinie najważniejszy jest ojciec, którego szanuję i wspieram.

Odpowiada mi życzliwie i serdecznie. Mówi, że nigdy nie mógłby mieszkać z głośną i cyniczną żoną, natychmiast by odszedł.

Nie przegap: Mocna wymiana zdań na konferencji Karola Nawrockiego. Doszło do spięcia z dziennikarzem

Zerknij: Z życia wzięte. "Przepraszam, wciąż jestem za młoda, aby poświęcić swoje życie beznadziejnie chorej osobie”: Oznajmiła żona