Odkąd pamiętam, zawsze byłam najbliżej babci. Ona była dla mnie jak druga matka, odkąd rodzice wyjechali za granicę, by pracować, a ja zostałam z nią. Przez lata budowałyśmy więź, jakiej nie miał nikt inny z rodziny. Opiekowałam się nią, pomagałam w codziennych obowiązkach, byłam z nią, kiedy nikt inny nie miał czasu.
Jednak kiedy babcia zaczęła wspominać o swoim testamencie, wszystko zaczęło się zmieniać. Pewnego dnia powiedziała mi, że zamierza przepisać na mnie swoje mieszkanie. Byłam zaskoczona, ale i wzruszona. Wiedziałam, że to jej sposób na okazanie wdzięczności za to, co dla niej robiłam. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że ta decyzja rozpęta burzę w naszej rodzinie.
Kiedy reszta rodziny dowiedziała się o planach babci, wybuchł skandal. Ci sami ludzie, którzy przez lata rzadko odwiedzali babcię, teraz zaczęli domagać się swojego udziału. Zaczęli mówić, że to niesprawiedliwe, że babcia zawsze była dla wszystkich, a ja nie zasługuję na mieszkanie.
– Dlaczego ona? – słyszałam od kuzynki. – Przecież to my jesteśmy jej wnukami, a ona była tylko opiekunką.
Słowa te bolały mnie bardziej, niż mogłam to wyrazić. Jak mogli tak mówić? Przecież to ja byłam przy babci, kiedy nikt inny nie miał czasu. To ja pomagałam jej, kiedy chorowała, gotowałam, sprzątałam i dbałam o wszystko. Gdzie była rodzina wtedy, kiedy babcia najbardziej ich potrzebowała?
Ale dla nich to nie miało znaczenia. Liczyło się tylko mieszkanie, które nagle stało się obiektem pożądania wszystkich. Każdy z nich próbował przekonać babcię, że jej decyzja była błędna, że powinna podzielić majątek po równo, zamiast oddać wszystko jednej osobie.
– To niesprawiedliwe, że ona dostanie wszystko, a my nic, – mówiła moja ciotka. – Przecież to mieszkanie należy się nam wszystkim.
Babcia była nieugięta. Wiedziała, co chce zrobić, i nie zamierzała zmieniać zdania. Ale widziałam, jak te oskarżenia ją bolą, jak rodzina, która powinna być blisko, teraz odwraca się od niej.
– Opiekujesz się mną, a oni tylko przychodzą, kiedy jest im wygodnie, – mówiła do mnie z łzami w oczach. – Dlatego chcę, żeby to mieszkanie było twoje.
Ale rodzina nie chciała tego zaakceptować. Wszystkie ich pretensje, ich skandale i oskarżenia sprawiły, że zaczęłam wątpić, czy naprawdę zasługuję na to mieszkanie. Może mieli rację? Może to powinno być podzielone między wszystkich?
Każdy dzień stawał się coraz trudniejszy. Kiedy przychodziłam do babci, czułam spojrzenia innych członków rodziny, którzy patrzyli na mnie, jakbym była złodziejką. Słyszałam ich szepty, oskarżenia, że tylko czekam na jej śmierć, by przejąć wszystko.
Ale prawda była zupełnie inna. Opiekowałam się babcią, bo ją kochałam, bo była dla mnie ważna, a nie dlatego, że czekałam na jakieś korzyści. Ale teraz, kiedy mieszkanie stało się przedmiotem sporu, zaczęłam czuć, że każdy mój krok jest oceniany.
– Powiedz im, żeby przestali, – mówiła babcia, kiedy po raz kolejny rodzina próbowała ingerować w jej decyzję. – To moje mieszkanie i zrobię z nim, co chcę.
Ale rodzina nie przestawała. Skandal narastał, a ja czułam, że staję się ofiarą czegoś, czego nigdy nie chciałam.
Czy naprawdę zasługiwałam na to mieszkanie? Czy to, że opiekowałam się babcią przez te lata, oznaczało, że powinnam dostać wszystko? A może powinnam była podzielić się z rodziną, nawet jeśli nigdy nie byli przy babci, kiedy tego potrzebowała?
Każdy dzień przynosił coraz więcej konfliktów. A ja, choć chciałam tylko troszczyć się o babcię, teraz stałam się wrogiem numer jeden dla całej rodziny. Skandal, który wybuchł wokół mieszkania, zniszczył naszą relację.
To też może cię zainteresować: Zaskakujące wieści na temat Karola Strasburgera. Sam się do wszystkiego przyznał
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Prognoza pogody na zbliżającą się zimę mocno zaskakuje. Zazwyczaj bywa inaczej