Teraz w końcu mamy piękną córeczkę. Przed narodzinami dziecka powiedziałam mężowi, że nie będę karmić piersią.
Powiedziałam mu dlaczego. Mój mąż zgodził się, nie mieliśmy co do tego żadnych nieporozumień. Powodem, dla którego nie chciałam karmić piersią, było to, że pracowałam jako modelka. Bardzo ważne było dla mnie zachowanie pięknej sylwetki.
Jednak to oczywiste, że po urodzeniu dziecka moje piersi już nigdy nie będą takie same. I wtedy w to wszystko wmieszała się moja teściowa, której jak zwykle nie pytałam o zdanie, ale sama postanowiła je wyrazić.
Nie mnie, ale mojemu mężowi. Podsłuchałam ich rozmowę w domu. Ona nastawiała swojego syna przeciwko mnie. Powiedziała: "Co z niej za matka, która nie karmi dziecka piersią? A ta mieszanka dla dzieci, to nic innego jak chemikalia. Jak chce zdrowo wykarmić maleństwo?!"
Mój mąż stanął po jej stronie. Jestem bardzo urażona, że się zgodziliśmy, przedyskutowaliśmy wszystko wcześniej, a on tak szybko zmienił zdanie. Nienawidzę też tego, że po raz kolejny moja teściowa wtyka swój długi nos w moje sprawy. Co to ma być?
Gdy mąż wziął mnie na rozmowę, powtórzył słowa swojej matki, że od kiedy jestem matką, odpowiadam za zdrowie i życie swojego dziecka, więc stawianie na pierwszym miejscu wyglądu swoich cycków, kosztem zdrowego rozwoju dziecka, nie jest godne bycia jego żoną. Teraz jesteśmy w trakcie rozwodu. Niech zabiera to dziecko, a teściowa niech sama karmi piersią, skoro tak bardzo jej zależy...
Nie przegap: Nowe wieści o księżnej Kate. Poddani czekają z zapartym tchem