Bob Newhart, łagodny, ale ostro satyryczny komik, którego seriale telewizyjne "The Bob Newhart Show" i "Newhart" były wielkimi hitami w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, zmarł w czwartek w Los Angeles. Miał 94 lata.
Publicysta Newharta, Jerry Digney, powiedział, że aktor zmarł po serii krótkich chorób. Newhart był również znany młodszym widzom jako Papa Elf w świątecznym klasyku "Elf" z 2003 roku, jego gościnne występy w "Teorii wielkiego podrywu" (za które zdobył swoją jedyną Emmy, jako gościnna gwiazda w 2013 roku), a ostatnio pojawił się w trzech odcinkach "Młodego Sheldona".
Odszedł gwiazdor "Legalnej blondynki"
Wyświetl ten post na InstagramiePost udostępniony przez FYI - The Murphy Brown Podcast (@murphybrownpod)
Twórca "Teorii wielkiego podrywu" Chuck Lorre wspominał Newharta, mówiąc w oświadczeniu: "Przez lata błagałem Boba, aby pojawił się w jednym z moich programów. Zawsze odmawiał. Ale potem zakochał się w "Teorii wielkiego podrywu" i powiedział "tak" - pod dwoma warunkami. Po pierwsze: jego postać musiała mieć wątek obejmujący kilka odcinków. Po drugie: chciał wygrać nagrodę Emmy.
Oba cele zostały spełnione. Miałem okazję pracować z legendą komedii. Mistrzem rzemiosła, a także miłym i łagodnym człowiekiem. Mogłem nawet nazywać go przyjacielem. Jakim jestem szczęściarzem?"
George Robert Newhart urodził się w Oak Park w stanie Illinois, a do świata show-biznesu trafił okrężną drogą. Studiował na Loyola U. w Chicago, specjalizował się w handlu i ukończył studia w 1952 roku, kiedy to wstąpił do armii amerykańskiej.
Po zakończeniu służby wojskowej dwa lata później wstąpił do szkoły prawniczej Loyola, ale oblał ją w 1956 roku. Następnie wykonywał różne dorywcze prace, występując w zespole Oak Park.
Jego żona Ginny zmarła w zeszłym roku. Zostawił w żałobie swoje dzieci, Roberta Jr, Timothy'ego, Courtney i Jennifer oraz 10 wnuków, którzy pomogli mu przetrwać stratę żony.
Zerknij: Wojciech Szczęsny nie owijał w bawełnę. Bez namysłu powiedział to o Lewandowskim
To też może cię zainteresować: Wzruszające chwile podczas pogrzebu Jerzego Stuhra. Jeden element przyciąga wzrok