- Mamo, zabierz Mirkę na tydzień! - ćwierka moja dorosła córka.

Od dawna jestem na emeryturze. Mam trochę wolnego czasu. Ale wiem, że gdzie jest tydzień, tam są dwa. I nie jestem gotowa zrezygnować ze wszystkiego, co lubię, na tak długi okres czasu. Moja córka i ja mieszkamy w różnych częściach miasta, więc muszę poświęcić dwie godziny, aby dostać się do szkoły.

Powiedziałam, że jestem zbyt zajęta, że nie będę całe dnie odrabiać z nią lekcji.

- Najpierw ma lekcje, później musi iść na tańce — próbowała mnie przekonać córka.

Okazało się, że prawie dwanaście godzin muszę siedzieć tam, gdzie nie chcę.

- Dlaczego chcesz wcisnąć mi dzieciaka na siłę? - zapytałam.

- Odcięli nam światło i gaz. No cóż, jesteśmy w pracy, więc dajemy radę a Mireczka, co zrobi? - odpowiedziała moja córka.

- Znowu nie zapłaciłaś?

- Mamo, to moja sprawa. Weźmiesz ją?

Nieustannie zbijała moje argumenty i zasłaniała się kredytem hipotecznym, choć szczerze mówiąc, po prostu nie umie racjonalnie gospodarować finansami. Najciekawsze jest to, że razem z teściami oddaliśmy im połowę kwoty za mieszkanie, więc miesięczne raty nie są straszne. Pracując na dwa etaty, można sobie poradzić.

Owszem, często pomagamy dzieciom, ale pieniądze gdzieś się rozchodzą. Córka kupuje markową sukienkę, zięć wymienia telefon. Nie umieją oszczędzać i dobrze planować budżetu.

- Nie ucz nas, jak mamy żyć. Prosimy cię o opiekę nad naszą córką, a nie o pokrycie naszych długów — biadolą zgodnie dzieci.

Zaopiekowałam się wnuczką, choć zaciskałam zęby.

Tydzień później córka przyjechała po córkę i powiedziała, że ma dobre wieści. Była w ciąży. Rozpłakałam się. A ona się na mnie obraziła. Jak można hodować biedę? Nie mogą zająć się jednym dzieckiem, a już zrobili drugie...

Nie przegap: Z życia wzięte. "Mój ojciec uważa, że ​​ja i mój mąż jesteśmy zobowiązani mu pomagać": Nie rozumie, że nie zawsze chcemy!

Zerknij: Kondolencje płyną z całego świata. Nie ma już z nami znanego aktora