Opowiadając o każdym ze swoich znajomych, ojciec potrafił przypomnieć sobie jakąś historię, w której pomógł tej osobie lub wyświadczył jej prostą przysługę. Nie ma znaczenia, co to było. Ojciec skrupulatnie korzystał także z prawa wypominania komu i jak pomógł, domagając się wzajemności. Mnie też to dotyczyło.
Kiedy byłam na ostatim roku studiów, poznałam Andrzeja. Po około roku zdecydowaliśmy, że chcemy razem iść przez życie. Byliśmy biednymi studentami, bardzo potrzebowaliśmy pomocy bliskich.
Mój ojciec nam pomógł, ale zawsze jednoznaczne przypominał, że Andrzej i ja pewnego dnia będziemy musieli mu podziękować. Minął jakiś rok, urodziła nam się córka. Nie chcąc prosić o pomoc taty, staraliśmy się sami sobie radzić. I można powiedzieć, że żyliśmy szczęśliwie.
Pierwsza kłótnia Andrzeja z ojcem miała miejsce dokładnie w drugą rocznicę naszego ślubu. Telefon taty o dziesiątej wieczorem nie był zbyt miłą niespodzianką. Kiedy Andrzej z nim rozmawiał, ja z uwagą przysłuchiwałam się rozmowie. Dosłownie po kilku minutach mój mąż odłożył słuchawkę, nawet nie żegnając się z teściem.
"Coś nie tak?" - zapytałam. Z wyrazu twarzy Andrzeja zrozumiałam, że wydarzyło się coś nieprzyjemnego. "Wszystko w porządku".
"Nic nie jest w porządku!" - wykrzyknął mój mąż. "Twój ojciec powinien najpierw nauczyć się prawidłowego zachowania, a dopiero potem poprosić o pomoc!".
"Ale co się stało?".
"Pamiętasz, jak tydzień temu pomogłem mu moim samochodem wywozić pszczoły na pole?".
"No cóż, pamiętam. Co dalej?"
"Wiesz, co mi teraz powiedział twój ojciec? Stwierdził, że specjalnie zabrałem te pszczoły w niewłaściwe miejsce, a teraz znalazł kilkadziesiąt martwych pszczół i stwierdził, że to moja wina, bo pole było coś spryskane".
"Obwinia mnie o wszystko. Powiedział, że będzie musiał poprosić nieznajomych o pomoc w przemalowaniu podłogi w łaźni. Niby jestem młodym, zdrowym człowiekiem, leżącym na sofie.
"Nie ma potrzeby. Jutro pojadę i mu pomogę".
Następnego dnia zabraliśmy z mężem córkę i całą rodziną pojechaliśmy do rodziców. Tak jak przypuszczałam, ojciec był w obrzydliwym nastroju. Jego rozmowa z Andrzejem była tak napięta, że już żałowałam, że nie odmówiłam przyjazdu tu. Na szczęście, kiedy ojciec zauważył, że Andrzej chce pomóc, nieco się poprawił. Przynajmniej tak myślałam.
Idąc za przykładem męża, nie przeklinałam ojca, ale zaczęłam unikać kontaktu z nim. Jestem pewna, że zdał sobie sprawę, że się mylił, ale zbyt trudno mu zaakceptować ten fakt.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Wróciłam do byłego męża po 10 latach": Myślałam, że się pobierzemy, a on nadał mi status kochanki
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Bramkarz Łukasz Skorupski na ustach całej Europy. Wygłosił apel do Polaków
O tym się mówi: Agata Kornhauser-Duda wzbudziła sensację na całym świecie. Wszystko podczas wizyty w Chinach