Ale do ostatniej chwili nie chciałam się do tego przyznać, wręcz znajdowałam dla nich wymówki i szukałam problemów w sobie. Ale już dawno dorosłam i czas spojrzeć prawdzie w oczy — moi rodzice mają tylko jedną córkę, moją starszą siostrę.
Tak było, odkąd byłam małą dziewczynką. Kiedy byłam mała, wydawało mi się, że wszystko powinno tak wyglądać, że to normalne. Różnica między moją siostrą a mną nie była duża — trzy lata. Dlatego tradycyjnie zajmowałam się ubraniami, zabawkami i przyborami szkolnymi mojej siostry.
W szóstej klasie byłam prawie o głowę wyższa od siostry, ale ona była szersza, więc nadal musiałam dbać o jej ubrania. Pasowały na mnie dość słabo. Chodziłyśmy do różnych szkół, więc nikt nie zauważył kontrastu. Dopiero w liceum zaczęli kupować mi moje własne ubrania i buty.
Mojej siostrze obiecano wspaniałą przyszłość, a rodzice zainwestowali w nią. Wysłali ją na obozy językowe i zatrudnili korepetytorów. Ja z kolei spędzałam lato w domu babci, a rodzice na wszystkie moje problemy odpowiadali, że muszę się po prostu więcej uczyć i bardziej starać.
Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby walczyć, szukać prawdy czy w jakiś sposób bronić swoich praw. Nie podobała mi się moja sytuacja, ale bałam się zrobić coś złego. Moja samoocena była poniżej podłogi, co wcale mnie nie dziwi.
Moja siostra nie dostała się na państwowy uniwersytet, wybrała bardzo prestiżową uczelnię. Mogła bez problemu dostać się na kilkanaście innych uczelni, ale nie wyszło. Ale rodzice oczywiście zdecydowali się zapłacić za jej edukację. "Ja również dostałam się po szkole średniej, ale nie było mowy o płatnym czesnym. Moi rodzice od razu powiedzieli: "Dostaniesz się, dobrze dla ciebie. Jeśli nie, idź do pracy.
Nikt nie wyganiał mnie z domu, ale zdecydowałam się pójść do akademika na własną rękę. Obojętność rodziców wobec mnie i szczera radość z siostry bolała mnie z roku na rok coraz bardziej, choć powinno być odwrotnie. To właśnie w akademiku poznałam chłopaka, za którego później wyszłam za mąż.
Nie był stąd, też mieszkał w akademiku, studiował ten sam kierunek co ja, ale na innym wydziale. Nasz związek trwał przez całe studia, a na piątym roku zaszłam w ciążę i postanowiliśmy szybko się pobrać.
Moi rodzice byli oburzeni tą wiadomością. Długo mi to wypominali. Po prostu podzieliłam się z nimi tą wiadomością, ale mama i tata nakrzyczeli na mnie, powiedzieli, że nie oczekują ode mnie niczego innego, że mój ślub to głupota, której będę żałować za rok, i że nie dadzą mi na to pieniędzy.
- Jeśli jesteś na tyle dorosła, żeby sama podejmować takie decyzje, to nie potrzebujesz naszej pomocy — powiedziała moja mama.
Nie spodziewałam się, że w pośpiechu dadzą mi pieniądze na ślub, ale nie spodziewałam się też takiej reakcji. Mój mąż i ja po cichu wzięliśmy ślub, świętowaliśmy go w akademiku, a po ukończeniu studiów przeprowadziliśmy się do jego rodzinnego miasta.
W tym czasie moja siostra kończyła studia drugiego stopnia. "Urodziłam dziecko, rodzice ostrożnie mi pogratulowali, ale nie wykazywali już większego zainteresowania moim życiem. Owszem, jeśli do nich dzwonię, nie odkładają słuchawki, ale sami nie wychodzą z inicjatywą.
Od porodu minęło pięć lat. W tym czasie przeprowadziliśmy się z mężem do własnego mieszkania, które podarowali nam jego rodzice, syn chodzi do przedszkola, a ja kończę ostatnie miesiące urlopu macierzyńskiego, niedługo urodzi się córka. W tym czasie nie odwiedziłam moich rodziców, ani oni nie odwiedzili mnie.
Byłam bardzo zaskoczona telefonem od mamy. Zazwyczaj do mnie nie dzwoni, co najwyżej wysyła mi wiadomość z życzeniami. Zadzwoniła z wiadomością, że moja siostra wychodzi za mąż.
Pochwaliła się na temat pana młodego, jak bardzo jest szczęśliwa, a potem przeszła do sedna sprawy. Powiedziała, że muszę wziąć pożyczkę na ślub siostry. Nikt nie da jej i ojcu pożyczki, bo spłacają kredyt hipoteczny.
Tyle wiadomości na raz. W ten sposób dowiedziałam się, że moja siostra wychodzi za mąż, a rodzice kupili jej mieszkanie. Nie dali mi nawet koca do łóżka ani nie przynieśli pieluch dla wnuka. Nawet go nie widzieli! Ale żądają, żebym wzięła pożyczkę na ślub siostry. Oczywiście obiecują, że sami go spłacą.
Nawet nie zaczęłam niczego wyjaśniać, po prostu powiedziałam "nie", a potem zablokowałam numery moich rodziców. Muszę całkowicie zmienić swój numer, aby nie musieć więcej kontaktować się z tymi ludźmi.
Moją rodziną jest mój mąż i moje dzieci, a ja nie mam rodziców. Od dawna pokazywali mi to swoim zachowaniem, ale dopiero teraz to do mnie dotarło. Ale lepiej późno niż wcale.
Zerknij: Weekend 22-23 czerwca. Które znaki zodiaku spotka niebawem szczęście
O tym się mówi: 39-letnią Natalię odnaleziono w lesie. Kierowała się w życiu wzruszającą dewizą