Oczywiście sami chcielibyśmy osiedlić się w Warszawie, ale zdajemy sobie sprawę, jakie to trudne.
Zdałam sobie sprawę, że nie ma w tym nic dla nas, ponieważ moja teściowa planowała sprzedać trzypokojowe mieszkanie. Chciała kupić kawalerkę i wyremontować dom rodziców. Skonsultowaliśmy się z mężem i zdecydowaliśmy się zamieszkać z moimi rodzicami we Wrocławiu, ponieważ nie było nas stać na wynajęcie mieszkania.
Mój ojciec pomógł nam znaleźć pracę, a rok później poszłam na urlop macierzyński. Moi teściowie robili w tym czasie wszystko, co chcieli. Opiekowali się najstarszą córką, ale nie myśleli o nas.
Bardzo tęsknimy za naszym synem. I nie widzieliśmy jeszcze naszej wnuczki. Przyjedź i odwiedź nas w czasie wakacji, okolica jest taka piękna!
Co więcej, moja teściowa zaczęła być zazdrosna o wnuczkę i moją mamę.
Kiedy odwiedziliśmy teściową latem, powiedziała:
- Zaoszczędziliście coś przez te cztery lata? Mamy też pieniądze ze sprzedaży, więc może moglibyście kupić mieszkanie w Warszawie. Wynajmiemy nasze mieszkanie i pomożemy wam spłacić kredyt hipoteczny.
Zdałam sobie sprawę, że jej słowa miały sens, ponieważ w Warszawie było znacznie więcej perspektyw. Moja teściowa obiecała siedzieć z moją wnuczką, dopóki nie pójdzie do przedszkola, więc mogłam natychmiast iść do pracy. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko było bardzo miłe w słowach i postanowiliśmy się przeprowadzić.
Szybko znaleźliśmy pracę i zapisaliśmy córkę do przedszkola. Co prawda prywatnego, ale przynajmniej teściowa się uspokoiła.
Dwa miesiące później po raz pierwszy przywieźliśmy wnuczkę do domu teściowej, żeby ją zostawić na noc. Mój przyjaciel miał wesele, chcieliśmy być sami i nie uciekać do domu przed wszystkimi. Uleńka była już wtedy dobrze zaznajomiona z dziadkami, więc nie powinno być żadnych problemów. Teściowa nie przywitała nas zbyt ciepło, zaczęła narzekać na ból głowy, ale zaakceptowała wnuczkę.
Gdy tylko usiedliśmy przy weselnym stole, teściowa od razu zaczęła wydzwaniać:
- Oj, nie wiem, co robić, tabletka nie pomaga, a ojciec leży cały dzień — plecy go bolą. A wnuczkę trzeba nakarmić, zabawić, wyjść z nią na spacer. Postaraj się wrócić jak najszybciej.
Bardzo się obraziłam. Po cholerę kupiłam tę sukienkę? Dlaczego wydałam tyle pieniędzy na włosy? Mój mąż postanowił sam pojechać po córkę, żebym mogła być z przyjaciółmi. Ale po świątecznym nastroju nie było śladu, bo bez męża nie było zbyt wesoło.
- Jak tam rodzice? - zapytałam po powrocie.
- Chyba wszystko w porządku. Kiedy przyjechałem, matka piekła ciastka, a ojciec wiązał róże. Zaproponowali, że zostawią wnuczkę, powiedzieli, że czują się już lepiej, ale odmówiłam. Zostawię ją, zadzwonią ponownie i powiedzą, żebym ją odebrała. W porządku, tak właśnie będzie.
Minęło trochę czasu. Postanowiliśmy z mężem pójść do teatru, żeby trochę oderwać się od rutyny. O 6 mąż zawiózł Ulę do rodziców, zabrał zabawki i jedzenie. O 11 zaczęła dzwonić moja teściowa:
- Jeśli przedstawienie się skończyło, zabierz córkę. Chyba mam gorączkę, nie chcę zarazić dziecka.
Tak zrobiliśmy. A następnego dnia znowu zaczęła do nas dzwonić.
- Mamo, co z tą gorączką? - zapytał mój mąż.
- Pomyślałam, że to pewnie zmęczenie.
Od razu uprzedziłam męża, że nie pojadę do jego rodziców. Za każdym razem, gdy zabierają wnuczkę, mają jakieś problemy. Mam tego serdecznie dość.
Przed Bożym Narodzeniem koleżanka zaprosiła nas na święta na kemping. Oczywiście bez dzieci.
- Co kto woli, ale na Boże Narodzenie Ula musi być u nas, będzie Święty Mikołaj, prezenty czekają. W razie potrzeby sama po nią przyjadę — powiedziała teściowa.
Kiedy mąż powiedział jej, że córka jedzie do Wrocławia, natychmiast zaczęła się obrażać. I wtedy nie wytrzymałam:
- Przyprowadzamy ci wnuczkę, a ty od razu zaczynasz coś odchorowywać!
- Nie chodzi o chorobę, ale chcę, żeby mój syn też był blisko mnie. Tęsknię za nim, a on zostawia córkę i wyjeżdża z tobą. Chodźcie razem, a wtedy wszystko będzie dobrze. Kocham moją wnuczkę, ale mojego syna bardziej. A ty zawsze zostawiasz Ulę samą.
Ostrzegłam męża, żeby nie zabierał mnie i córki z powrotem do swoich rodziców. Chcą zobaczyć syna, w porządku...
Nie przegap: Z życia wzięte. "Mój mąż chce, żebym przepisała na niego połowę mojego domu": Nie chcę tego robić. Mam swoje powody