Moja matka i ja mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu. Mój brat ożenił się cztery lata temu. Od tego czasu wydaje się, że porzucił wszystkie więzi rodzinne, tańcząc w rytm melodii swojej żony.

Rządzi nim, jak jej się podoba. Starałyśmy się nie gniewać na niego, szukając wymówek dla faktu, że praktycznie przestał się z nami komunikować. Ale jego ostatni czyn to już za wiele.

Przyszedł i powiedział, że musimy oddać mu mieszkanie, argumentując, że ma dziecko. Gdyby poprosił o pomoc finansową, moja matka i ja spróbowałybyśmy mu pomóc, zapominając o naszej niechęci. Ale on nie poprosił o pomoc.

Nawet nie próbował z nami rozmawiać, kazał nam opuścić mieszkanie i natychmiast złożył pozew do sądu. Ten absurdalny proces trwa już od roku. Prawnik zapewnia nas, że mój brat nie ma prawie żadnych szans.

Szczerze mówiąc, bardziej interesuje mnie strona etyczna niż materialna. Mają dach nad głową, mieszkają w mieszkaniu jego żony. Jest w dobrej dzielnicy, dwupokojowe, całkiem przestronne lokum.

Moja mama i ja nie mamy dokąd pójść. Mój własny brat jest gotów zostawić nas na ulicy, spełniając żądania swojej żony. Nie rozumiem, dlaczego taki się stał, bo nie wydawał się mieć słabego charakteru.

Dlaczego teraz słucha jej we wszystkim i jest gotowy zdradzić swoją rodzinę? Tak, rozumiem, że mają dziecko, ale mieli je świadomie. Nie mogę powiedzieć, że bardzo czegoś potrzebują.

Oboje pracują. Ta okoliczność czyni tę sytuację jeszcze bardziej negatywną. Będziemy walczyć o mieszkanie, a jego nawyki pychy nie odniosą sukcesu. Co więcej, nie ma praktycznie żadnych szans.

Zerknij: Skandal na Eurowizji. Transmisja występu Luny przerwana. Czy to celowa manipulacja

Nie przegap: Wspaniałe wieści dla Idy Nowakowskiej. I to tuż po zwolnieniu z TVP