Mama od kilku tygodni chodziła jakaś inna. Jej oczy błyszczały dziwnym blaskiem, a na ustach gościł nieśmiały, ale dziwnie wymuszony uśmiech. Pewnego wieczoru usiadła ze mną przy stole i z nieco drżącym głosem powiedziała: "Kochanie, poznałam kogoś..."


Z trudem powstrzymałam drżenie głosu. "No i?", zapytałam z nutą niepokoju. "Chcę wyjść za mąż" - wyznała, a ja poczułam, jakby w piersiach stanął mi lodowy kołcz.


Mama miała 70 lat. Przez całe życie poświęcała się mnie i tacie. Nigdy nie myślałam, że zechce jeszcze raz komuś oddać swoje serce.


Obraz mamy w białej sukni ślubnej wydawał mi się absurdalny. Przecież to już ten czas, kiedy wnuki dorastają, a ona powoli szykuje się na emeryturę. Po co jej teraz te komplikacje?
Tego wieczoru kłóciłyśmy się długo. Nie rozumiałam jej decyzji, czułam złość i zawiedzenie. Mama tłumaczyła, że od lat czuje się samotna. Tata odszedł 15 lat temu, a ja, pochłonięta własnym życiem, rzadko ją odwiedzałam.


Dopiero po czasie, patrząc na promienną twarz mamy podczas zaręczyn, zaczęłam dostrzegać w jej oczach coś niepokojącego. Ta miłość nie była dla mnie zagrożeniem, ale raczej dziwną tajemnicą.


Ślub był skromny, ale dziwnie chłodny. Mama wyglądała oszałamiająco w kremowej sukience z koronkową narzutką, ale jej uśmiech wydawał się sztuczny, a w oczach czaił się smutek.


Nowy mąż mamy, pan Jan, okazał się dziwnym człowiekiem. Był skryty i małomówny, a jego obecność w domu tworzyła dziwną atmosferę napięcia. Mama z czasem stawała się coraz bardziej wycofana i milcząca.


Patrząc na nią, czułam coraz większy niepokój. Ta miłość nie dawała jej szczęścia, ale raczej więziła ją w dziwnej klatce.


To też może cię zainteresować: Sensacyjna wizyta Harry'ego do Wielkiej Brytanii. Dlaczego tym razem zostawił Meghan w domu

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: TVP zaskakuje. Gigantyczne zmiany w ramówce. Chodzi "Sprawę dla reportera" i "Ojca Mateusza"