Halo? Sypiasz z inną kobietą, podczas gdy twoja żona wciąż żyje. O jakich osobistych granicach możemy tu mówić? W dodatku korespondencja przez telefon była ostatnim elementem układanki, bez niej wiedziałam już wszystko, potrzebowałam tylko więcej szczegółów.
Zachowanie mojego męża zmieniło się trzy miesiące temu. Cały czas kontaktował się z kimś przez telefon, jakieś wyjazdy beze mnie "w interesach", zapach damskich perfum w samochodzie. I gwałtowna zmiana w intymności. Wcześniej nie było problemów z powinnościami małżeńskimi, ale teraz są ciągłe wymówki.
Wiem, jak porównywać fakty. Bez względu na to, jak bardzo mój mąż usprawiedliwia się, że ma dużo pracy, bez względu na to, jak mówi, że samochód pachnie jego nowymi perfumami, wszystko rozumiem prawidłowo.
Jego telefon jest zabezpieczony hasłem, ale nie było trudno je sprawdzić. Tak więc, kiedy byłam pewna swoich myśli, postanowiłam położyć ostateczny kres "śledztwu".
Poczekałam, aż mój mąż zaśnie i dostałam się do jego telefonu. Przewinęłam wiadomości, przejrzałam galerię i znalazłam to, czego potrzebowałam. Wszystkie dowody tam były. Wszystkie te "dzień dobry, kochanie", "tak bardzo za tobą tęsknię", "spotkajmy się" i inne rzeczy, które można interpretować tylko jako zdradę.
Zebrałam wszystkie fakty i postanowiłam poważnie porozmawiać z mężem. Nie jestem zainteresowana odgrywaniem roli rogacza, rogi nie pasują do mojej fryzury.
Wybrałam moment i zaczęłam rozmowę o tym, że wszystko wiem. Wiem gdzie i po co jeździ "w interesach", jak bardzo kocha swojego "kociaka", wiem nawet, gdzie się spotykają.
Początkowo mąż wszystkiemu zaprzeczał, a kiedy powiedziałam mu, że osobiście czytałam ich korespondencję, postanowił nie grać w defensywie.
Powiedział, że nie spodziewał się takiego zachowania z mojej strony. Jakbym to ja naruszyła granice i wtargnęła w jego przestrzeń osobistą. Chwilę zajęło mi znalezienie odpowiedzi.
Nie wiem, co chciał osiągnąć, bo cała prawda już wyszła na jaw, a ja byłam po prostu wściekła. Chodzi na lewo i wysuwa jakieś inne roszczenia w stosunku do mnie?
Odszedł, nie chciałam o nim słyszeć, po prostu postanowiłam wymazać go ze swojego życia. A potem dowiedziałam się od znajomych, że zrywamy nie z powodu jego niewierności, tylko dlatego, że histeryzowałam.
Wchodzę na jego telefon, rzucam w niego pretensjami, szpieguję go i nie daję mu odetchnąć w spokoju. Ogólnie rzecz biorąc, jest niewinną ofiarą, którą znudziłam swoją maniakalną pasją do kontrolowania wszystkiego.
Nie chciałam wynosić rodzinnych śmieci przed znajomymi, ale mąż tak mnie zdenerwował przekręcaniem faktów, że postanowiłam wszystko wszystkim wyjaśnić. Poza tym byli ludzie współczujący biedakowi, że żona go szpieguje i szpera w telefonie.
Opowiedziałam im o jego niewierności, o tym jak się dowiedziałam, jak byłam przekonana o swojej racji i co się stało później. Wiele osób zmieniło zdanie, teraz mąż nie jest już ofiarą, a niewiernym dupkiem, którym w rzeczywistości jest.
Bardzo się cieszę, że nie mam z nim nic wspólnego, żadnego majątku, żadnych dzieci, po prostu się rozwiedziemy i zapomnę o tym złym doświadczeniu jak o złym śnie.